"Super Express": - Pierwszy odcinek już za panią. Jakie wrażenia?
- Było bardzo ciekawie. Porównałabym ten pierwszy odcinek do pierwszej randki, która jest bardzo stresująca. Każdy się do niej przygotowuje. Czujemy niepokój, zdenerwowanie, ale też oczekiwanie. Ta pierwsza randka zawsze jest jedną wielką niewiadomą. Gdy wreszcie do niej dochodzi, jest pięknie, ekscytująco, ale cały czas jest to ta pierwsza randka, nadal trochę stresująca. W pierwszym odcinku te emocje też dało się odczuć. Był dosyć duży stres. Uważam, że bardzo słuszny, bo mimo że to kolejna edycja, wcale nie odcinam kuponów. Za każdym razem jestem równie zdenerwowana i zastanawiam się, jak to będzie.
- A tancerze? Kto najbardziej przypadł pani do gustu?
- Nasze oceny zawsze odzwierciedlają nasze opinie. Kacper Kuszewski zasłużenie otrzymał najwyższe noty w tym odcinku. Wydaje mi się, że bardzo pięknie zaprezentował się też Staszek Karpiel-Bułecka. Myślę, że został trochę zbyt ostro oceniony, ale tak to już bywa. Ja nazywam to "syndromem pierwszej pary". Ta pierwsza para w nowej edycji zawsze ma najgorzej, bo nie można się przy niej odnieść do tego, jak tańczyli inni. Nie ukrywam, że hiciorem tej edycji jest dla mnie Bilguun Ariunbataar. Nie wiem, jak poradzi sobie w tańcach latynoamerykańskich, ale w walcu był rewelacyjny. Często spotykam się z opinią, że tancerz nie musi myśleć, że może być głupi. Nie zgadzam się z tym. Gdy tańczymy, widać jacy jesteśmy, co mamy w głowie. Bilguunem jestem zachwycona, bo widać, że ma ogromną lekkość w ciele i umyśle, duży dystans do siebie. Mimo że nie jest małych gabarytów, to bardzo dobrze się rusza, ma świadomość ciała. Ten jego walc był takim walcem, jakiego bym sobie życzyła w pierwszym etapie tego programu.
- A nowe osoby w jury? Nie da się ukryć, że Janusz Józefowicz zerkał na pani oceny i dopiero potem podnosił swoją tabliczkę.
- Przed programem bałam się, że każdy będzie siedział zamknięty w swojej klatce, że nie będzie wymiany opinii, uwag. Tak się jednak na szczęście nie stało. Wiadome jest to, że nowi członkowie jury będą porównywani ze Zbyszkiem Wodeckim oraz Beatą Tyszkiewicz, ale tak to już jest, gdy się kogoś zastępuje. W jury nie zawsze siedzą znawcy tańca. Janusz Józefowicz jest znawcą tańca, ale nie towarzyskiego. To, że zerkał na moje oceny, schlebia mi. Odczułam to, że darzy mnie dużym szacunkiem.
- Czy w tej edycji poprzeczka będzie ustawiona jeszcze wyżej?
- Tego będę się trzymać. Każda zmiana powoduje, że zaczynamy sobie coś analizować. Kiedy dowiedzieliśmy się o zmianach w programie, musieliśmy je zaakceptować, a w mojej głowie zrodziła się myśl, że muszę się odświeżyć. Co to oznacza? Podczas wakacji miałam czas na to, aby przypomnieć sobie teoretyczne wiadomości taneczne, by teraz podczas programu filtrować pary przez pryzmat techniki tanecznej, tego, ile jest cha-chy w cha-chy, a nie rozmawiać o innych tematach czy tylko artystycznym wyrazie. Mam nadzieję, że będę się czuła tak świeżo podczas całego programu.
- Gwiazdy tej edycji mają się bać Iwony Pavlović?
- Poprzeczka podnosi się co program. Wszyscy wiedzą już, jak wygląda walc czy cha-cha. Nie oszukujmy się, Polak już wie, jak się tańczy. Dlatego też gwiazdy muszą tańczyć coraz lepiej, wyjść poza. Nie wystarczy pokazanie podstawowego kroku, trzeba zauroczyć widza, pokazać się od jak najlepszej strony. Ta edycja jest w przeciwieństwie do innych dosyć nieprzewidywalna. Chciałabym, żeby gwiazdy się mnie bały, już zaostrzyłam paznokcie (śmiech). Muszę przyznać, że z edycji na edycję łagodniałam. Gdy ostatnio obejrzałam sobie pierwszy "Taniec z gwiazdami", stwierdziłam, że czas wrócić do tamtej Iwony.
Kim jest Czarna Mamba
Nazywa się Iwona Szymańska-Pavlović, jest z pochodzenia olsztynianką. Była wielokrotną mistrzynią Polski w tańcach. Jej specjalnością są style latynoamerykańskie i tańce standardowe.
Ostatnio wzięta trenerka - prowadzi swoją szkołę.
Jest również sędzią międzynarodowym z uprawnieniami federacji amatorskich i zawodowych. Autorka serii książek z płytami CD "Akademia tańca".
Pierwszym mężem "Czarnej Mamby" był tancerz Arkadiusz Pavlović. We wrześniu 2009 r. wyszła po raz drugi za mąż za biznesmena Wojciecha Oświęcimskiego.