- Groźby nie robią na mnie wrażenia. Grożą tylko słabi ludzie - wyznała w wywiadzie dla portalu Wirtualnemedia.pl. Nie mówi jednak dokładnie, kto jej groził. Używa zwrotów "nieformalne struktury władzy".
Mimo dymisji Schymalla mogła zostać w TVP. Jednak postanowiła definitywnie rozstać się z firmą, której poświęciła prawie 20 lat pracy. Do końca sierpnia 2012 r. nie może podjąć jednak pracy w żadnej konkurencyjnej stacji. Bo jak się nieoficjalnie mówi, otrzyma 9-miesięczną odprawę, a to oznacza minimum 450 tys. zł. Co na to TVP? Czy rzeczywiście w stronę byłej dyrektor wymierzone były jakieś groźby?
- Żadnych gróźb sądowych nigdy nie było - mówi rzecznik prasowy Joanna Stempień-Rogalińska. Zastępujący Schymallę na stanowisku dyrektora Jedynki Andrzej Godlewski (41 l.) ucina krótko: - Nie komentuję tej sprawy.