Chociaż seniorzy wyglądają na osoby pozbawione trosk, to tylko pozory. Iwona, fizjoterapeutka mieszkająca w Radomsku, podczas trzeciego odcinka drugiej serii „Sanatorium miłości” opowiedziała o swoim życiu prywatnym. Kobieta urodziła dwoje dzieci, ale pierwsze zmarło jeszcze gdy była w drugiej ciąży. Życie drugiego synka też zresztą było zagrożone – chłopczyk przeszedł operację serca.
We wszystkim Iwonę wspierał mąż, Janusz: - Byłam w związku z bardzo cudowną, piękną, osobą, która dała mi wszystko to, czego człowiek, kobieta, potrzebuje: namiastkę ciepła, ogrom troski i szacunku w każdym momencie naszego życia – opowiadała.
Niestety, Janusz także zmarł, ale wówczas Iwona nie miała już w swoim otoczeniu nikogo, kto mógłby wesprzeć ją psychicznie. Kobieta, co zrozumiałe, popadła w depresję.
- Przez półtora roku po śmierci Janusza modliłam się o śmierć. Może byłam egoistką w tym momencie ze względu na swojego syna, ale naprawdę nie potrafiłam dalej żyć, egzystować bez niego.
Teraz mieszkanka Radomska walczy o siebie i swoje szczęście – jako urodzona optymistka chce obdarzać szczęściem inne osoby.