Iza Miko to jedna z finalistek programu Azja Express. Wraz ze swoim partnerem Leszkiem Stankiem, udało jej się dojść do ostatniego odcinka. Niestety nie udało im się wygrać. Zwycięzca zostali Michał Żurawski i Ludwik Borkowski. Mimo wszystko aktorka miło wspomina czas w Azji. Jako osoba, która wychowywała się w Ameryce, odznaczyła się pozytywnym podejściem do życia, nawet w najbardziej niekomfortowej sytuacji. Iza jest bardzo świadoma swojego jestestwa, więc w odróżnieniu od innych celebrytów nie odkryła w Azji siebie.
- W jednym z miejsc, gdzie nocowaliśmy, pod moim łóżkiem było gniazdo pluskiew i karaluchów! Wydawało mi się, że nie ma takiej możliwości, żebym zasnęła, myśląc o tym, że karaluchy mogą chodzić mi po nogach. Czuwałam kilka godzin - wspomina Miko. Na szczęście intensywne myślenie spowodowało, że celebrytka w końcu zasnęła i nic złego się jej nie przydarzyło. - Kilka dni później, wieczorem, dostałam swoją dzienną miskę ryżu, ale ktoś mnie zawołał, więc odłożyłam ją na podłogę i odwróciłam głowę. Dosłownie po chwili, sięgając z powrotem po miskę, zobaczyłam szczura spokojnie zajadającego mój ryż - opowiada Miko w wywiadzie dla "Vivy!".
- Wstrząsnęło mną z obrzydzenia, ale musiałam podjąć decyzję. Jeśli oddam mu ten ryż, do którego sam się dobrał, co ja wtedy będę jadła? Po chwili wahania i walki ze sobą odgarnęłam tę część, którą - wydawało mi się - dotykał swoim pyskiem, a resztę zaczęłam jeść. Szczur stał z boku i obserwował mnie, a potem poszedł i zjadł to, co rzuciłam mu na ziemię - opowiada o swojej przygodzie Miko. To jest dopiero prawdziwe życie zgodne z naturą! Coś takiego mogło się wydarzyć tylko w Azji!
Wy też zjedlibyście jedzenie po szczurze?
Zobacz: Michał Żurawski wygrał Azję Express. Można się było tego spodziewać!