- "W każdej chwili mogła pani zejść!" - usłyszałam od lekarza, gdy odczytał wyniki badań. Od razu kazał mi iść do szpitala - opowiada "Super Expressowi" Izabela Skrybant i zaraz dodaje: - Zawsze miałam słabą akcję serca, niskie ciśnienie, słabe tętno. Do tego doszły kilkusekundowe przerwy w pracy serca. Już 30 lat temu pierwszy raz usłyszałam, że mam mieć wszczepiony rozrusznik serca...
Jak mówi piosenkarka, kilka lat temu była już w szpitalu.
- Ale jak lekarz zobaczył, że pokonuję po dwa schodki, pach, pach, to powiedział, że jeszcze można poczekać - mówi pani Iza.
Jednak teraz sprawa wyglądała naprawdę groźnie, piosenkarka położyła się więc do szpitala.
- W środę miałam zabieg... W piątek już wyszłam. Uprosiłam lekarza, bo w niedzielę miałam koncert - wspomina Skrybant. - Cały zespół mnie pilnował!
Dziś wokalistka Tercetu Egzotycznego zachęca do badań, ewentualnych operacji.
- Nie bać się, jak trzeba, to trzeba. To przedłuża życie. 30 lat temu to była operacja, może dlatego lekarz się wtedy powstrzymał. Dziś to zabieg. A jak świetnie się czuję? Jak młody bóg! Można podłączyć do mnie żarówkę i będzie świecić. Do codziennej godzinnej gimnastyki dorzuciłam jeszcze pół godziny. A dziś pół domu posprzątałam na kolanach - mówi.