Kariera Izabelli Miko zaczęła się od szkoły baletowej, a dzięki tanecznym umiejętnościom zagrała w filmie "Kochaj i tańcz" u boku Mateusza Damięckiego. Iza wystąpiła w kilku głośnych amerykańskich produkcjach. Tam też mieszka na co dzień. W branży filmowej nie miała łatwo. Niejednokrotnie słyszała niemoralne propozycje, które miały jej zagwarantować pracę, jednak ona je odrzucała. Aż znalazła się na czarnej liście jednego z producentów. Aktorka jest tuż przed czterdziestką, a wygląda obłędnie. Może pochwalić się wysportowanym ciałem. Jednak pewna część ciała nie pozwalała jej w pełni funkcjonować. Miko relacjonowała na Instagramie pobyt w ośrodku medycznym w Lublinie. Pokazywała przebieg konsultacji z lekarką, która wytłumaczyła gwieździe, że ma genetycznie uwarunkowane zwyrodnienie stopy. Aktorka przyznała, że to schorzenie utrudnia jej życie. Odczuwa ból przy chodzeniu, a zmiana może narastać. Konieczna była operacja. Miko wytłumaczyła anglojęzycznym fanom, dlaczego nie przeprowadziła jej w Los Angeles. Kobieta była bardzo szczera. Wyznała, że w nowoczesnym ośrodku medycznym w Lublinie ma zapewnioną doskonałą opiekę i ma przy sobie bliskich. W Stanach jej ex chłopak nie poradził sobie kiedyś z podobnym wyzwaniem i nie wspierał ukochanej. Iza czuła się wtedy ciężarem. Podkreśliła, że w Polsce ludzie dbają o swoich bliskich i czuwają przy nich w szpitalu. Dzięki temu mogła czuć się bezpieczniej.
ZOBACZ:Zawodowa klęska Magdy Mołek. Bolesny cios po odejściu z Dzień Dobry TVN