Kiedy po 3 tygodniach od diagnozy Magdalena Gotowiecka nagle zmarła na raka, świat Jacka Borkowskiego nagle się zawalił. Aktor jednak szybko musiał się otrząsnąć, gdyż został sam z dwójką dzieci. Mimo, że od tragicznej śmierci żony aktora minęło ponad pół roku, on wciąż nie dowierza w odejście ukochanej. - Ja cały czas mam wrażenie, że to jest nieprawda - powiedział Borkowski w Pytaniu na śniadanie.
Codzienne obowiązki, wychowywanie dwójki dzieci i praca, spowodowały, że aktor nie popadł w rozpacz. - Gdy w domu jest dwoje dzieci, nie ma mowy o rozpamiętywaniu, wszystko musi być jak dawniej: śniadanie, szkoła, kolacja - wyznaje. - Zrobiłem wszystko, żeby dzieci nie czuły żadnej radykalnej zmiany w swojej codzienności - powiedział aktor.
Nie oznacza to jednak, że najbliżsi zapomnieli o Magdalenie Gotowieckiej. - Codziennie o niej mówimy - mówi Borkowski. - Ale staramy się mówić o miłych rzeczach, żeby mi i bratu nie było przykro - tłumaczy córka aktora. Czasem aktor siada w samotności i kontempluje nad zdjęciami zmarłej żony, kiedy dzieci to widzą od razu interweniują i pocieszają tatę. - Mam wrażenie, że przez te pół roku moje dzieci wydoroślały o kilka dobrych lat - dodaje aktor.