"Szopka noworoczna" to satyryczne widowisko, które w krzywym zwierciadle pokazuje wydarzenia polityczne minionego roku. Stworzone przez Marcina Wolskiego (70 l.) wróciło właśnie na antenę TVP. Był to niezwykle głośny come back, bo zakończył się skargą do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Politycy opozycji nie kryją oburzenia na przedstawione tam postaci i dialogi. W całej aferze dostało się też aktorom, głównie Jackowi Borkowskiemu.
"Dotychczas ceniłam Pana jako aktora, teraz po udziale w >szopce<, a raczej kloace artystycznej Wolskiego, jestem mocno zniesmaczona. Czy to akt desperacji - zarobić mimo wszystko?" - takie wpisy królowały w tym tygodniu w internecie.
Sam aktor odniósł się do tych gorzkich słów na swoim profilu. "Czasami daje się ciała, zawodzi czujność i zdrowy rozsądek... Niestety" - napisał.
Dwa dni później próbował już rozwinąć swój wpis. - Każdy ma prawo do krytyki, a ja jestem otwarty na dyskusję. Czy dałem ciała i czy żałuję? Może artystycznie. Umówmy się, że wyszło to średnio, ale na to nie miałem wpływu. Efekt końcowy zależy od pracy wielu osób. Efekt artystyczny - faktycznie nie ma o czym mówić.. Grać trzeba i żyć trzeba. Dostałem do zrobienia i zrobiłem swoje - powiedział "Super Expressowi".
Zobacz: Szopka noworoczna TVP. Jacek Borkowski podpadł fanom. "Dno totalne"