Jacek Łągwa udzielił ostatnio wywiadu Plejadzie, w którym poruszono m. in. temat jego poważnych problemów finansowych. Okazuje się, że dużo związku z tymi kłopotami miał jego serdeczny przyjaciel - Michał Wiśniewski. Płomiennowłosy muzyk wziął kredyt, ale zaniechał spłacania kolejnych rat. Długi spadły więc na Łągwę, który poręczył za swojego przyjaciela. Jacek spłacał zobowiązania Michała przez 10 lat.
Zobacz także: Żony Michała Wiśniewskiego. Siedem ślubów ma za sobą, planuje ósmy. Wszystkie śluby gwiazdora Ich Troje
- Wysypał się finansowo Michał, ja byłem jego poręczycielem, w związku z tym, wszystko spadło na mnie. A ja już nie miałem z czego spłacać jego zaległości, zwłaszcza że narosły duże odsetki. Nie miałem dość pieniędzy, żeby sfinansować swoje poręcznie. Wszystko potem posypało się jak kostki domina. Upadł Wiśniewski, to potem upadał i Łągwa. Łącznie trwało to jakieś 10 lat - wyznaje Jacek Łągwa.
Muzyk przyznaje jednak, że nie zamierza chować urazy do Michała, który sprowadził na niego problemy. Woli skupić się na przyszłości.
- Ale tak, jak wspomniałem, teraz muszę zacząć życie od nowa - skwitował Łągwa.
Jedynym plusem tej sytuacji jest to, że Jacek wyciągnął wnioski z tej bolesnej lekcji. Teraz jego głównym celem jest zabezpieczenie przyszłości swojej rodziny. Przeraża go wizja ubogiej starości, nie chce więc dopuścić do takiej sytuacji.
- Zebranie życia do kupy i zabezpieczenie siebie i rodziny na przyszłość. Jako nastolatek najbardziej bałem się biednej, samotnej i schorowanej starości. Robiłem wszystko, by mieć zaplecze finansowe. Wszystko, co latami odkładałem, przepadło. Teraz muszę zgromadzić te środki na nowo, a czasu mam coraz mniej. Chcę zadbać o przyszłość moją i mojej żony. Żeby ona, gdy będę już nieaktywny zawodowo, nie musiała się niczym martwić i miała święty spokój - powiedział dziennikarzowi.