Wszystkiemu winne są dziwaczne operacje, którym na początku kariery poddawał się czarnoskóry wokalista, by upodobnić się do odnoszących sukcesy białych artystów. Choć Jackson przyznał się tylko do trzech zabiegów, to po każdej wizycie w specjalistycznych klinikach coraz bardziej przypominał straszydło.
Twarz popularnego niegdyś wokalisty zaczęła się sypać. Do dziś Jackson paraduje po ulicach Los Angeles szczelnie obwiązany chustkami niczym szmaciana kukiełka, bo boi się zarazków. Nic więc dziwnego, że po tylu medycznych eksperymentach wycieńczony organizm piosenkarza zaatakowały komórki rakowe.
Lekarze nie mają już wątpliwości. Nowotwór ma związek z bielactwem - schorzeniem, na które zapadł muzyk zaraz po odbarwieniu swojego czarnego naskórka. Po chwilowym załamaniu Michael postanowił walczyć ze śmiertelną chorobą i zamierza jeszcze w tym roku wrócić na scenę.