Czy Michael Jackson (51 l.) był pedofilem, czy to bezpodstawne oskarżenia wysuwane przez ludzi żądnych pieniędzy? Fani muzyki woleli wierzyć w tę drugą wersję wydarzeń. Zwłaszcza odkąd w 2005 roku po procesie o molestowanie 13-letniego wówczas Jordana Chandlera król popu został uniewinniony.
Potem co prawda tancerz Wade Robson (30 l.) wyznał, że jako chłopiec był napastowany przez gwiazdora, ale sprawa przycichła. Do czasu... "Sunday People" opublikował zapis wstrząsających dokumentów FBI. Zawierają one rewelacje zbierane na temat Jacksona z pomocą detektywa gwiazd Anthony'ego Pellicano (69 l.). Jackson sam go zatrudnił, by pomógł wyciszać pedofilskie afery. Pellicano miał znajomości w świecie mediów i haka na każdego, kto chciał wyjawić tajemnice gwiazdora. Przy pomocy detektywa piosenkarz miał oferować rodzinom ofiar pieniądze za milczenie. Wydał około 35 milionów dolarów, czyli 116 milionów złotych. Ofiar miało być co najmniej 24, w dokumentach przewijają się podobno nazwiska dziecięcych gwiazd z lat 90.
Czy teraz posypią się pozwy od dziś dorosłych ofiar króla popu? A może Pellicano kłamał i Jackson wcale nie był pedofilem? Nie wiadomo, czy kiedykolwiek dowiemy się, jak było naprawdę.