Jacksona zabiły leki przeciwbólowe?

2009-06-26 13:00

Wymęczony operacjami plastycznymi i chorobami organizm Michaela Jacksona poddał się. Uzależniony od leków przeciwbólowych gwiazdor nie był w stanie bez nich funkcjonować. Jego serce nie wytrzymało tego obciążenia.

Nieprzytomnego Jacksona znalazł jeden z jego współpracowników. Nic już nie można było zrobić - jego serce przestało bić, zanim dotarł do szpitala. Po północy naszego czasu oficjalne media potwierdziły, że król popu nie żyje.

Lekarze podali, że przyczyną śmierci było zatrzymanie akcji serca. To nie to samo co zawał, w trakcie którego dochodzi do zablokowania tętnicy. Natomiast do zatrzymania dochodzi, gdy serce zamiast pompować krew, zaczyna drgać. Konsekwencją zakłócenia rytmu serca jest zapaść, utrata przytomności. A wtedy liczy się każda sekunda. Jedyne, co w takiej sytuacji można zrobić, to z pomocą defibrylatora przywrócić jego prawidłowy rytm. Jackson był bez szans. Przybyli do Bel-Air ratownicy medyczni nie zdołali przywrócić jego serca do życia.

W lipcu Jackson miał wystąpić na 50 koncertach w Londynie. Wielu osobom ten plan wydawał się nierealny, tym bardziej, że od dawna było wiadomo, że muzyk jest w złej kondycji fizycznej.

Zdaniem bliskich gwiazdora, przyczyną jego problemów zdrowotnych było wieloletnie uzależnienie od leków przeciwbólowych. Jackson cierpiał na bóle pleców i leki były obecne w jego życiu od zawsze. Właśnie nałóg w połączeniu z presją związaną z jego powrotem na scenę mógł być przyczyną śmierci króla pop.

O przyczynach śmierci Michaela Jacksona przeczytasz również na www.poradnikzdrowie.pl

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają