Ma kilka wad, jak sam mówi, jest "kłąbkiem różnych ułomności", ale jednocześnie ma do siebie maksymalnie pozytywny stosunek. Uważa się za pępek świata. Taką pewność siebie Tomasz Jacyków wyniósł z domu.
- Miałem wyjątkowe dzieciństwo. Do czwartego roku życia mieszkałem u dziadków w Wałczu. (...) Byłem pierwszym wnukiem, dziadkowie oszaleli na moim punkcie. Dostałem pokłady miłości, byłem rozpieszczony - opowiada Tomek w "Vivie"!.
O ile u dziadków było super, to znacznie gorzej było w szkole. - W szkole uważałem swoich kolegów za totalnych debili. Potem odkryłem, że są fajni, lecz nie umiałem się do nich zbliżyć - przyznaje.
Pomimo tego dzieciństwo Tomek wspomina z rozrzewnieniem. Ale własnych dzieci nie chciałby mieć.
- Nie cierpię małych dzieci. Nie mógłbym być ojcem, bo jestem skrajnie nieodpowiedzialną osobą - szczerze wyznaje magazynowi.
Oznacza to jedno: na barykady walki o prawa dla mniejszości seksualnych Tomek raczej się nie nadaje. Jest - o ironio - za mało radykalny.