Jadwiga Barańska: "Każdą decyzję Boga przyjmie z pokorą"
Jadwiga Barańska nie żyje - ta przykra wiadomość obiegła dziś rano polskie media. Aktorka była legendą ekranów. Informację o śmierci artystki przekazał pogrążony w żałobie mąż, Jerzy Antczak, wraz z synem.
Kochani, przed trzema godzinami Jadzia odeszła. Bardzo nam ciężko. Jerzy i Mikołaj - poinformował Jerzy Antczak na Facebooku w okolicach godziny czwartej nad ranem.
Zaledwie na kilka godzin wcześniej reżyser opublikował w imieniu żony podziękowania za życzenia urodzinowe, które obchodziła 21 października. W ostatnich słowach, które Jadwiga Barańska skierowała do swoich wielbicieli, podziękowała za dobre słowa i dodała, że ciągle walczy z chorobą, ale "każdą decyzję Boga przyjmie z pokorą".
Jadwiga Barańska w ostatnich latach podupadła na zdrowiu. Ukochany mąż starał się zapewnić jej jak najlepszą opiekę. Regularnie przekazywał również informacje na temat jej stanu. W ubiegłym roku mężczyzna poinformował, że u jego żon zdiagnozowano schorzenie rogówki jednego, a następnie drugiego oka. Aktorce groziła niemal całkowita utrata wzroku. Informacja ta załamała Barańską. Według słów Antczaka, stwierdziła, że "Życie bez wzroku nie ma sensu. Lepiej odejść".
Był to jednak początek kłopotów, bo jakiś czas później aktorka potknęła się i upadła na kamienie. W szpitalu dokonano prześwietleń i okazało się, że jeden z kręgów jest nieco przesunięty, ponadto w prawym biodrze nastąpiło pęknięcie. Niestety, przez wiek oraz choroby współistniejące nie mogła być operowana.
Zobacz również: Od "Nocy i dni" po 68 lat związku. Jerzy Antczak i Jadwiga Barańska byli nierozłączni
Jadwiga Barańska: Dramatyczne prośby męża aktorki
Po tym Barańska zamknęła się w sobie. Przykutą do łóżka aktorkę zaczęły dopadać stany depresyjne. Odmawiała obecności pielęgniarki, przyjmowania leków i jedzenia. "Nie walczcie ze mną i pozwólcie mi odejść" – cytował jej słowa Antczak. Ukochany gwiazdy poprosił o modlitwę za nią. Po 10 dniach aktorka zdecydowała się pojechać do szpitala. Tam stwierdzono, że pęknięcie zasklepiło się w 30 procentach. Dobra informacja poprawiła nastrój aktorki, która nagle odzyskała chęć do życia.
Kochani, nie mamy najmniejszej wątpliwości, że tę gwałtowną metamorfozę, niemal cud, sprawiły Wasze modlitwy i wyziew miłości! - pisał wtedy uradowany mąż artystki.
Niestety, mimo najlepszej opieki wzrok aktorki cały czas ulegał pogorszeniu, co negatywnie wpływało na jej stan psychiczny. Na początku tego roku Jerzy Antczak napisał, że lekarze rozpoczynają dramatyczną walkę o zatrzymanie "dramatu ślepoty". Poprosił fanów o modlitwę oraz dobre myśli.
W sierpniu 95-letni Jerzy Antczak sam zmagał się z poważnymi problemami. Lekarze walczyli o jego życie na oddziale intensywnej terapii. Na szczęście udało się zapanować nad infekcją i po 10 dniach w szpitalu wrócił do domu pełen nadziei na lepsze jutro. W przejmującym wpisie wyznał, że o nic już nie prosi Boga, tylko o zdrowie dla ukochanej żony.
Zaledwie kilka dni temu, tuż przed 89. urodzinami żony, Jerzy Antczak złożył jej życzenia na swoim facebookowym profilu. Miał do niej jedną ważną prośbę. Razem z synem błagał, by przyjmowała lekarstwa i nie odmawiała leczenia.
Kochana Jadziu, 21 października wchodzisz w 90. rok życia. Jesteś dla Mikołaja i mnie darem boga. W tym szczególnym dniu prosimy go, aby przywrócił ci zdrowie. Bo niczego więcej nam w życiu nie potrzeba. Błagamy, bierz lekarstwa i nie odmawiaj wizyt w szpitalu, uważając to za bezcelowe! Wszystkie nasze najgłębsze uczucia będą przy tobie dozgonnie. Z miłością - napisał Antczak.
Cztery dni po tej dramatycznej prośbie, Jerzy Antczak przekazał informację o śmierci Jadwigi Barańskiej.
Zobacz również: Gdy zaczynali kręcić "Noce i dnie", wszyscy wróżyli im fiasko. "Dajcie Antczakowi zrobić ten film, niech się wyłoży"