Ewa od niedawna zajmuje się projektowaniem ubrań. Jednak wszystko, co związane z modą, jest jej pasją od wielu, wielu lat.
- Ciuchy, torebki, a przede wszystkim buty kupowałabym non stop, gdybym tylko miała duuużo pieniędzy - opowiada "Super Expressowi" Ewa Szabatin. I zdradza, że w jej garderobie mają one specjalną szafę.
- Mam 31 par i każda ma swoje miejsce. Przyznaję, że bardzo szybko niszczę buty. Kiedy idę na imprezę, nie umiem stać i podpierać ściany. Dużo tańczę i przez to mam pościerane czubki, zdarte obcasy. Na szczęście jest w Warszawie wspaniały szewc, który ratuje moje szpileczki - śmieje się Ewa.
Każda para pantofelków tancerki ma swoją historię. Niektóre przyjechały z Mediolanu, gdzie Ewa szukała inspiracji modowych, inne z Londynu, gdzie występowała w turniejach tanecznych. Szabatin ma w swojej szafie nawet buty z second-handu oraz szpilki podarowane jej przez narzeczonego.
- Znajomi ostrzegali mnie, że powinnam zapłacić mu chociaż grosik, bo według przesądów zakochani nie powinni kupować sobie butów, bo się rozejdą. Co prawda nie wierzę w przesądy, ale zapłaciłam.
W lutym Ewa będzie musiała rozstać się ze swoimi ukochanymi pantoflami - wyrusza bowiem na gorącą Dominikanę, gdzie wspólnie z Radiem Eska będzie odwoływać zimę. Ciekawe, jakie trofeum na wysokim obcasie przywiezie ze sobą z Karaibów?