Sara Boruc-Mannei i Artur Boruc mieszkają w wyjątkowym apartamencie z widokiem na panoramę Warszawy. Jest to jestem z największych atutów nieruchomości i jeden z głównych powodów, dla których para zdecydowała się zamieszkać akurat tutaj. Z okien salonu można podziwiać Pałac Kultury i Nauki. Jasna przestrzeń dodaje wyjątkowego klimatu. Tuż przy rozciągającej się na całą powierzchnię szybie, znajduje się mały stolik i krzesło. To specjalne miejsce, z którego można podziwiać piękny widok i relaksować się popijając kawę. Co jeszcze skrywa to spektakularne wnętrze?
Sara Boruc-Mannei pokazała mieszkanie
Żona Artura Boruca wraz z rodziną najwięcej czasu spędza w salonie. To miejsce jest wyjątkowe jeszcze z jednego powodu.
"Ta sofa jest jedną z moich ulubionych rzeczy w moim domu. Jest bardzo wygodna" – tłumaczyła Boruc.
Kolejnym ulubionym meblem, który zasługuje na uwagę jest czarny, duży fotem w salonie. To tutaj Sara Boruc spędza chwile relaksu.
"Jeśli mam chwilę dla siebie albo kiedy oglądamy telewizję, siedzę właśnie tutaj. To mój ulubieniec" – zdradziła.
Blogerka nie ukrywa, że nie przepada za mieszkaniem w domu, gdyż gospodarzom dochodzi wtedy dodatkowy obowiązek związany z pielęgnacją ogrodu.
"Nie przepadam za domami również dlatego, że wymagają dbania m.in. o ogród. Mieszkania są także bardziej bezpieczne" – powiedziała.
Sara Boruc na początku obawiała się tej szklanej przestrzeni. Słyszała różne niepokojące historie na temat budynku, w którym zamieszkała.
"Na początku myślałam, że ten apartament będzie trochę jak „akwarium”. Obawiałam się, że okna nie będą się otwierać, ponieważ słyszałam różne historie o tym budynku, ale w rzeczywistości się otwierają, a kiedy są uchylone, jest nawet dość wietrznie, więc mamy sporo świeżego powietrza" – uspokajała.
Kolejnym istotnym elementem wykończenia wnętrza jest okrągły stół, przy którym spotyka się rodzina Boruców. Zdarza się, że Sara wykonuje tam swoje obowiązki zawodowe. Jak sama podkreśliła, lubi pracować z domu.
"Po pracy czy po szkole siadamy przy nim i rozmawiamy. Wtedy możemy naprawdę się spotkać i wszystko sobie opowiedzieć" – powiedziała przed kamerą.
Jedynym pomieszczeniem, które nie przypadło Sarze do gustu, albo raczej nie jest dla niej wystarczające, jest garderoba.
"To nie jest garderoba moich marzeń, a na dodatek muszę dzielić się nią z mężem, co nie jest fajne. Garderoba jest dla mnie ważna, ale w tym mieszkaniu jest bardzo mała. Wcześniej zawsze miałam bardzo uporządkowaną i dużą garderobę. Zawsze organizuję je według fasonów, więc marynarki są w jednym miejscu, dżinsy w innym, ubrania szyte na miarę w innym, a sukienki w innym" – tłumaczyła.