Jako pierwszy widział Annę Jantar po katastrofie. Wstrząsające wspomnienia

14 marca 1980 r. samolot Ił-62 wracał z Nowego Jorku do Warszawy. Przed planowanym lądowaniem nie otworzyło się podwozie samolotu, a później doszło też do awarii silników. Potężna maszyna rozbiła się o ziemię. Zginęło 87 osób, a wśród nich Anna Jantar. Dziewulski był wtedy dowódcą jednostki antyterrorystycznej na lotnisku. W kilka sekund był obecny na miejscu zdarzenia. Pamięta wszystko, jakby to było wczoraj.

– Przeżywam to w dalszym ciągu. Widzieć samolot, który leci 40 m nad ziemią i właśnie spada, to jest dla psychiki nie do przyjęcia. Człowiek ma wrażenie, że śni lub ogląda jakiś film – mówi Dziewulski w rozmowie z „Super Expressem”. – Do końca życia zostanie mi w głowie obraz wybuchu niewiarygodnej ilości tiulu, który w setkach metrów był wożony przez stewardessy. Wzniósł się w powietrze jak dziesiątki flag, zawisł na najwyższych topolach. Pamiętam też przeraźliwy smród paliwa i szczątki ludzkich ciał... Ludzie byli przepołowieni przez pasy bezpieczeństwa. 80 proc. było poprzecinanych – wspomina.

Dziewulski wiedział już wtedy, że na pokładzie była gwiazda piosenki. – Rozpoznałem Annę Jantar. Miała pokaleczoną twarz przykrytą charakterystycznymi rudymi włosami. Miała na sobie futerko. Ten obraz był dla mnie szokiem. To było jak zobaczenie kogoś mi znajomego – wspomina rozczulony Dziewulski i dodaje: – Kiedykolwiek ktoś mówi „Anna Jantar”, ja widzę te cholerne flagi z tiulu. I nie mogę się tego pozbyć. Nawet nie widzę jej ciała, tylko widzę efekt tych flag na topolach. Często słucham radia, jej piosenki są grane. Proszę mi uwierzyć, że wtedy nie słyszę jej muzycznie. Od razu widzę zdarzenie… – mówi poruszony Dziewulski. – Kiedy patrzę na panią Natalię Kukulską, a jest bardzo podobna do matki, mam takie same skojarzenia... Z wypadkiem...

W tym roku Anna Jantar skończyłaby 70 lat.

i

5 zdjęć