Bohater programu "Rolnik szuka żony" jest właścicielem jednej z najbardziej nowoczesnych chlewni w Europie. W rozmowie z Pomponikiem Jakub przyznał, że jego firma już mierzy się z poważnymi skutkami wojny. Zaczęło brakować mu rąk do pracy. Napierała zatrudniał wielu Ukraińców, którzy masowo wracają do swojego kraju, by go bronić.
- Przyszła do mnie moja najważniejsza i najlepsza pracownica z Ukrainy, Oresta, i powiedziała tak: "panie Jakubie, jestem samotną matką i mam czwórkę dzieci. Jesteśmy wszyscy jak jedna dłoń, a w niej pięć palców. Dłoń musi być cała, a jak odetniesz jeden palec, boli tak samo jak strata całej ręki. Musimy być teraz razem. Moje dwie dorosłe córki już walczą na froncie jako sanitariuszki, a moi nastoletni synowie nie chcą opuszczać ojczyzny. Jadę do nich i pewnie długo się nie zobaczymy, bo mój kraj trzeba będzie odbudować. Spotykamy się na weselu moich córek, bo pana zaproszę" - opowiada rolnik.
Jej śladem idą inni Ukraińcy, którzy wracają do swojego kraju, by bronić ojczyzny. Jakubowi brakuje ludzi do pracy. Ale to nie jedyny problem, który zawuaża rolnik. Napierała alarmuje, że Polska jest o krok od uzależnienia się od zagranicznego mięsa.
- Tuż przed wybuchem wojny na Ukrainie redukowano liczbę polskich hodowli (mamy ich teraz tyle, co po II wojnie światowej) i zalewano nasz rynek importowanym mięsem ze świń karmionych np. mielonymi, przeterminowanymi ciastkami z supermarketów, a polskie mięso, zamiast do Polaków, trafiało na stoły bogatszych państw Unii. Teraz jest szansa, by zadbać o rodzinne, polskie hodowle i zrobić zapasy dobrego mięsa na wypadek wojny, bo takich zapasów po prostu nie mamy - ostrzega rolnik.
SUPER EXPRESS relacjonuje na żywo wydarzenia na wojnie w Ukrainie. ZOBACZ: Relacja z Ukrainy 9.03.2022. Rosjanie zbombardowali szpital dla dzieci! Szokujące nagranie. Wojna na Ukrainie [RELACJA NA ŻYWO]