Na początku września 2021 roku jako pierwsi poinformowaliśmy o kłopotach z prawem kontrowersyjnego muzyka. Został on przesłuchany w warszawskiej prokuraturze i usłyszał zarzuty wyłudzenia podatku VAT i posługiwanie się „lewymi" fakturami na łączną kwotę prawie 300 tysięcy złotych. Chodziło o promocję trasy koncertowej z wakacji w 2018 roku.
Prokuratura Regionalna w Warszawie opublikowała oświadczenie w którym poinformowała, że prowadzone jest śledztwo w sprawie mężczyzny, który miał wystawiać "lewe" faktury na łączną kwotę ponad 14,5 mln złotych. W procederze miał brać udział Jan B. i inne osoby ze świata show biznesu.
- Sprawa cały czas jest w toku. Przypuszczamy, że powinna zakończyć się jeszcze w tym roku - usłyszeliśmy wczoraj w prokuraturze.
Jan B. z Lady Pank przyznał się do winy
Co dalej z Janem B.? Według naszej wiedzy, muzyk przyznał się do zarzuconych mu czynów i podkreślił, że nie zna się na rozliczeniach, powierzając swoje finanse poleconej księgowej. Kilka dni temu złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Konsekwentnie także odmawiał komentarza mediom.
Nie udało nam się z nim skontaktować, ani otrzymać odpowiedzi na pytania mailowe.
W rozmowie z Beatą Tadlą (47 l.) powiedział: Za wiele nie mogę powiedzieć, bo nie wolno mi, ale razem z moim prawnikiem uważamy, że ta sprawa skończy się po naszej myśli, pozytywnie, więc musimy się jeszcze trochę wstrzymać. Na pewno będziemy dawali informację do prasy, ale myślę, że to jeszcze trochę czasu zajmie - usłyszeliśmy. Na pytanie, czy można powiedzieć, że jest niewinny dodał: No nie, tak nie można powiedzieć. Sprawa się toczy, więc zobaczymy, jak to się skończy.