Jan Englert ma tętniaka
Jan Englert przyznał niedawno, że jest poważnie chory. Aktor i reżyser teatralny cierpi na nieoperacyjnego tętniaka, który zagraża jego życiu. Swój stosunek do choroby i śmierci opisał w książce "Bez oklasków". - Mowa jest o tym, że nie boję się śmierci, tak generalnie. Ja ją obiektywizuję i nawet odkrycie tętniaczka - to prawdopodobnie znalezisko z wielu lat - nie budzi we mnie żadnych strachów - zdradził w rozmowie z Kamilą Drecką, współautorką książki "Bez oklasków".
Aktor nie boi się śmierci
Po tym szczerym wyznaniu, aktor wraz z żoną udzielił również mocnego wywiadu, w którym wyznał jak sobie radzi ze świadomością, że jego życie to tykająca bomba.
- Wegetacja mnie przeraża, dlatego mam hasło – umrę zdrowy! Bez męki, pyk i do widzenia. Piękne. Byle jeszcze nie dzisiaj. Żeby to jeszcze potrwało. Ale trwanie ma sens wtedy, kiedy człowiek rzeczywiście ma coś do zrobienia - wyznał w "Vivie".
Uwielbia spędzać czas z żoną
Beata Ścibakówna (54 l.) postanowiła wspomnieć cudowne chwile z ich życia.
- Uwielbiamy razem wyjeżdżać. Ja leżę na leżaku pod parasolem i czytam książkę, a mąż chodzi po grajdołach i rozmawia ze znajomymi. Gramy w tenisa, chodzimy na długie spacery. Jak Helena była mała, bawił się z dziećmi na plaży, organizował im różne atrakcje. Przez lata nie widziałam, żeby leżał na plaży - mówiła w marcu tego roku.
Polecany artykuł:
Wszystko wskazuje na to, że Englert wziął sobie do serca słowa żony. Artysta postanowił odpocząć od pracy i wyjechał nad polskie morze. Obecnie przebywa w Juracie gdzie ładuje baterie łapiąc promienie słoneczne. Widać, że mimo śmiertelnej diagnozy, uśmiech nie schodzi z jego twarzy. Aktor spacerując plażą zagadywał ludzi i podchodził do dzieci.