O ile w Teatrze Narodowym Englert dzieli i rządzi, o tyle na planie serialu nie ma wpływu na to, kto z nim gra. Nawet jego kochankę. A rolę tę dostała właśnie Szapołowska. To właśnie ją Englert, dyrektor teatru, wyrzucił z zespołu za udział w show "Bitwa na głosy", przez co według niego opuszczała spektakle.
Od kwietnia minęło jednak trochę czasu, a przewrotny los znowu skrzyżował ich drogi. W "Układzie Warszawskim" musieli zagrać płomienny romans. Nie zabrakło też scen miłosnych.
- Nie chcę rozmawiać o konflikcie, to jest sprawa pozaartystyczna. Artystycznie, jak widać, graliśmy ze sobą i bardzo dobrze nam się współpracowało. Jesteśmy aktorami. Mało tego, jesteśmy kolegami - Englert robi dobrą minę do złej gry w rozmowie z "Super Expressem".
Co by jednak nie mówić, zarówno on, jak i Szapołowska emocje musieli zostawić za drzwiami garderoby. Na planie każdy pocałunek musi przecież wyglądać wiarygodnie, a i TVN dobrze płaci za serial...