Jan Hernik nie żyje. "Odleciał dziś o 5.40, na swoich warunkach"
W sobotę 25 stycznia, zmarł Jan Hernik. Informację o jego śmierci przekazała żona filmowca, Anna. Ceniona fotografka swoją pracą dokumentowała również życie ich rodziny po usłyszeniu strasznej diagnozy.
W 2022 roku Jan Hernik miał wypadek samochodowy po tym, jak stracił przytomność podczas prowadzenia. Po przeprowadzonych później badaniach usłyszał wyrok - glejak, rozlany, nie w pełni operacyjny, złośliwy, IV stopień. W sieci powstała zbiórka na jego leczenie.
Bardzo agresywny nowotwór mózgu, jeden z najgorszych, na jakie można zachorować. 90 procent pacjentów nie przeżywa nawet pięciu lat od diagnozy - napisała Anna Hernik.
Przez ponad dwa lat toczyła się dramatyczna walka o zdrowie i życie filmowca, który był głową pięcioosobowej rodziny. Jego żona dokumentowała ich codzienność na poruszających fotografiach. Jedna z nich została wyróżniona w konkursie Grand Press Photo. Przedstawia ona śpiącego Jana oraz jego syna.
Wpadało do pokoju piękne światło, syn był bardzo stęskniony za tatą, siedział przy nim, z takim strachem patrzył na niego - wspominała fotografka.
Zobacz również: Dramatyczne wyznanie aktora. Po raz trzeci choruje na raka. "Wciąż odczuwam ból"
Jan Hernik: Wiadomo gdzie i kiedy odbędzie się pogrzeb filmowca
W ramach leczenia Jan Hernik przeszedł kilka operacji oraz wiele serii chemii. Niestety, 25 stycznia mężczyzna zmarł. W ostatnich chwilach towarzyszyli mu najbliżsi. "Odleciał dziś o 5.40, na swoich warunkach. Tak, jak sobie zaplanował, otulony miłością" - poinformowała jego żona.
28 stycznia Anna Hernik zamieściła na Instagramie serię relacji, w których opowiedziała m.in. o przygotowaniach do pogrzebu ukochanego męża. Ostatnie pożegnanie scenografa odbędzie się 31 stycznia o godzinie 9.30 na Powązkach Wojskowych. Dwa dni wcześniej pożegnają go w gronie najbliższych. Poprosiła również by zamiast kwiatów przekazać na rzecz "Fundacji dzikich zwierząt Marzena Białowolska".
W nekrologu zamieściła poruszający cytat z książki "Rzeczy, których nie wyrzuciłem" Marcina Wicha. Pisarz i laureat nagrody Nike zmarł dzień wcześniej, a przyczyną śmierci była ciężka choroba, o której pisarz nie informował publicznie.
I przedmioty już wiedziały. Czuły, że wkrótce będą przesuwane. Przekładane w niewłaściwie miejsca. Dotykane cudzymi rękami. Będą się kurzyć. Będą się rozbijać. Pękać. Łamać pod obcym dotykiem.[...] Ale przedmioty szykowały się do walki. Zamierzały stawić opór (…) - Co z tym wszystkim zrobisz? Wiele osób stawia to pytanie. Nie znikniemy bez śladu. A nawet jak znikniemy, to zostaną nasze rzeczy, zakurzone barykady - Marcin Wicha, "Rzeczy, których nie wyrzuciłem"
Zobacz również: Gwiazda sieci zmarła po ciężkiej chorobie. Słowa jej córki poruszają do łez
Pogrzeb Barbary Rylskiej. 88-letnia gwiazda spoczęła w rodzinnym grobie