Póżniej pracował jako piekarz, ślusarz, palacz kotłowy na statkach oraz grabarz. Jedna z wersji mówiła nawet, że był nawet górnikiem rębaczem w kopalni „Boże Dary” w Kostuchnie. Jana Himilsbacha (+57 l.) nie ominęło także wojsko, gdzie odbył zasadniczą służbę wojskową. Zaangażował się także w dzałalność polityczną, był członkiem Stronnictwa Demokratycznego. Uczył się na Uniwersyteckim Studium Przygotowawczym i w Wieczorowym Uniwersytecie Marksizmu-Leninizmu przy Komitecie Wojewódzkim PZPR w Warszawie. Zanim stał się jednym z najbardziej znanych aktorów naturszczyków, parał się literaturą. Pisał wiersze i opowiadania. Najbardziej znane jego dzieło to "Monidło" z wydane w 1967 roku i zekranizowane dwa lata później. Swojej twórczości literackiej jednak nie cenił. Zdecydowanie wolał tą kamieniarską. - Moim dziełem granitowym nikt sobie dupy nie podetrze - mawiał.
Przyjaźń z Maklakiewiczem
Zdzisław Maklakiewicz. Powstanie Warszawskie, alkohol i tajemnicza śmierć
Od 1956 roku pracował jako kamieniarz na warszawskich Starych Powązkach. Dzięki pracy na tej nekropolii, w 1975 roku, udało mu się zdobyć miejsce pochówku dla Marka Hłaski (+35 l.), którego znał ze środowiska literackiego. Wykuł mu nawet napis na płycie nagrobnej. Nie było to jego jedyne znane kamieniarskie dzieło. W 1977 roku wykonał tablicę na grób swojego wielkiego przyjaciela Zdzisława Maklakiewicza (+50 l.), z którym tworzył niezapomniany duet na ekranie. "Maklak" z Himilsbachem zagrali razem m.in. w takich filmach jak: "Wniebowzięci", "Jak to się robi", czy "Rejs", który właśnie obchodzi 50 lat od premiery. Ich relacja doczekała się niezwykłej anegdoty. Niedługo po śmierci Maklakiewicza, Janek zadzwonił do matki zmarłego aktora z zaskakującym pytaniem. - Jest Zdzisiek? - zapytał panią Czesławę. - Ależ panie Janku, przecież umarł! Był pan przecież na pogrzebie... - odpowiedziała mu zaskoczona. - Wiem, k***a... ale nie mogę się z tym pogodzić... - odparł.
Choroba alkoholowa
Jan Himilsbach był uzależniony od mocnych trunków. Nie robił sobie jednak nic z tego, nawet gdy zwrócano mu uwagę, że pije w miejscu publicznym. Mówił wtedy, że "do organizmu wprowadza bajkowy nastrój". Drwił sobie także z lekarza, który za namową jego żony Barbary, próbował leczyć go z alkoholizmu. - Jasiu, a nasza umowa? Miałeś poprzestać na 100g! - A ty myślisz, że ja tylko u ciebie się leczę? - wypalił do niego kompletnie pijany. "Basica" kiedy wychodziła do pracy, potrafiła zamyknąć męża w domu na klucz, by nie mógł wyjść na melinę po wódkę. Niewiele to jednak pomagało. Koledzy przynosili mu alkohol pod drzwi, który wypijał poprzez wsadzony przez dziurkę od klucza wężyk. Gdy Barbara wracała do domu była załamana. - Palisz, pijesz. Jaki ty masz głos?! - mówiła. - Basica, oni mi za ten głos płacą – opowiadał niewzruszony. Jego alkoholowe ekscesy to także jedna z najsłynniejszych opowieści w środowisku aktorskim. Gdy wpadł do SPATiF-u, krzyknął: "Inteligencja, wyp***dalać!". Na to siedzący Gustaw Holoubek natychmiast wstał, mówiąc: "Nie wiem jak państwo, ale ja wyp***dalam". Gdy zaproponowano mu natomiast rolę w hollywoodzkim filmie, odmówił w sobie tylko znany sposób i nie poleciał do Stanów Zjednoczonych. Warunkiem gry w porodukcji było nauczenie się przez Himilsbacha jezyka angielskiego. - Jeszcze się okaże, że jednak nie będę im pasował do tego filmu… I zostanę z tym angielskim jak ch*j - wypalił.
Śmiech na pogrzebie
Słynny naturszczyk zmarł w nocy z 11 na 12 listopada 1988 roku w melinie przy ulicy Górnośląskiej w Warszawie. Przy jego śmierci obecny był przyjaciel, aktor Zdzisław „Bene” Rychter (67 l.). Na pogrzebie na Cmentarzu Północnym w Warszawie, ksiądz odprawiający uroczystości powiedział coś, co rozbawiło żałobników do łez, którzy nie mogli powstrzymać się od śmiechu: - Żegnaj Janku, już nigdy nie usłyszymy twojego ciepłego, aksamitnego głosu. Na nagrobku Jana Himilsbacha widnieje sentencja: "Życie z myślami ciężkimi jak kamień zawiłymi jak wersety biblii zaczęło się i trwa niewidzialne jak czas". W 2013 roku obok aktora została pochowana jego ukochana żona "Basica".