Reżyser Krzysztof Gradowski (+77 l.) po namowach Andrzeja Wajdy (+90 l.), chciał go zaangażować, ale ten się nie zdecydował z uwagi na kłopoty zdrowotne. Ostatecznie słynną postać w "Akademii Pana Kleksa" (1983) na motywach książki Jana Brzechwy (+67 l.) z 1946 roku zagrał Piotr Fronczewski (75 l.). - Z projektem "Akademii" startowałem jeszcze będąc w zespole filmowym "X", którym kierował Andrzej Wajda. Dziś, ze względu na olbrzymi dystans czasowy, mogę chyba zdradzić, że pan Andrzej bardzo optował za Janem Kobuszewskim. Odbyłem bardzo długą rozmowę z panem Janem, którego szalenie cenię jako artystę, ale kiedy przedstawiłem mu całą marszrutę, która będzie towarzyszyć zdjęciom, ze względu na swoje sprawy zdrowotne wycofał się - wyznał kilka lat temu Gradowski. Nie była to jedyna rola, której odmówił. Wcześniej odmówił gry w spektaklu "Zbrodnia i kara", a w proponowaną mu postać wcielił się Mieczysław Czechowicz (+60 l.).
Mógł się nie urodzić
Jan Kobuszewski pochodził ze znanej warszawskiej rodziny. Jego ojciec Edward (+65 l.) był kierownikiem biura sejfów w Pocztowej Kasie Oszczędności, a dwie dużo starsze siostry także zapisały się pozytywnie w dziejach stolicy. Siostra Maria (+89 l.) była profesorem medycyny, wybitną patomorfolog, żoną lekarza Tadeusza Faryny (+50 l.) oraz uczestniczką powstania warszawskiego. O rok od niej młodsza siostra Hanna (+91 l.) była malarką i autorką książki "Humor w genach". Jej synem jest znany aktor Wiktor Zborowski (70 l.). Mało brakowało, a Kobuszewski nie przyszedłby w ogóle na świat! Z uwagi na chorobę nerek i podeszły jak na owe czasy wiek 40 lat, zalecano by Alina Kobuszewska (+84 l.) poddała się aborcji. - Prędzej sama umrę, niż miałabym własne dziecko zgładzić - miała krzyknąć do ginekologa mama przyszłego aktora. Gdy mały Jaś się urodził cały i zdrowy, lekarze uznali to za cud. Rodzina była natomiast wdzięczna Panu Bogu i szykowała chłopca na... księdza. - Zawsze śmieję się, że jestem odwrotnością Jana Pawła II. Był aktorem który został księdzem. Ja miałem być księdzem, a zostałem… wiadomo - mówił po latach Kobuszewski.
Kariera
Jan Kobuszewski jako aktor zadebiutował w połowie lat 50. Popularność zdobył dopiero jednak w 1964 roku, grając główną rolę u boku Janiny Traczykówny (91 l.) w pierwszym polskim serialu "Barbara i Jan". Potem zaczął grywać charakterystyczne epizody, m.in. w "Wojnie domowej", "Czterdziestolatku", "Brunecie wieczorową porą", "Alternatywach 4", czy "Zmiennikach". Większe role przypadły mu w serialach "Graczykowie" i "Codzienna 2 m. 3". Po raz ostatni na ekranie pojawił się w 2010 roku w filmie "Mała matura 1947". Na emeryturę przeszedł trzy lata później, kończąc blisko 40-letnią współpracę z Teatrem Kwadrat w Warszawie.
Mistrz kabaretu
Aktor kojarzony był przede wszystkim jako satyryk. Jego skecze z kabaretu Dudek, Kabaretu Starszych Panów, programu Wielokropek czy kabareciku Olgi Lipińskiej pamiętane są do dziś. Do historii przeszedł numer "Ucz się Jasiu", w którym występował z Wiesławem Michnikowskim (+95 l.) i zmarłym niedawno Wiesławem Gołasem (+90 l.). Kobuszewski specjalizował się zwłaszcza w szmoncesach, czyli dowcipach opartych na humorze żydowskim. Często opowiadał je z Kazimierzem Brusikiewiczem (+62 l.), mężem aktorki Lidii Korsakówny (+79 l.). Jak sam wyznał, myślał, że nie nadaje się do kabaretu. - Z kabaretem nie miałem początkowo nic wspólnego. Ale zadzwonił do mnie Edward Dudek Dziewoński i zapytał, czy bym się nie zgodził u niego zagrać. Nie zgodziłem się oczywiście. Uważałem, że się na tym nie znam, estrada to była dla mnie terra incognita. Dudek nie odpuszczał, dowiedziała się o tym moja żona, Hania Zembrzuska, i namówiła mnie, żebym spróbował. To spróbowałem - powiedział w jednym z wywiadów. Jan Kobuszewski doskonale zdawał sobie także sprawę, że nie jest aktorem w typie amanta. Miał wielki dystans do siebie - Długie toto, jak Don Kichot przynajmniej, chude toto, gęba pociągła i mizerna, nos orli niestety, uszy odstające, a do tego od dołu takie długie nogi, a od góry takie długie ręce. Czerwony Kapturek mógłby omdleć - wyznał w "Sztandarze Młodych". O aktorze w interesujący sposób wypowiadała się m.in. Agnieszka Osiecka (+60 l.). - Powinien być prowadzony w szkole teatralnej i filmowej specjalny kurs pt. Fenomen aktorstwa Jana Kobuszewskiego, ponieważ to jest aktorstwo, które zaprzecza wszelkim banalnym kanonom. Kanony powiadają, że nie powinno się przerysowywać, robić małpy, wyginać we wszystkie strony i śmiać się z własnych dowcipów, a Janek K. przegrywa, wygina i robi, a mimo to jest cudowny. Powinien, krótko mówiąc, narodzić się reżyser filmowy, który by życie poświęcił kręceniu komedii z Kobuszewskim, ponieważ warto. Tak się jednak nie stało, i Janek Kobuszewski jest zmarnowanym Chaplinem polskiego kina - uważała.
Choroby i kłopoty finansowe
Przez 63 lata, do jego śmierci, Kobuszewski żonaty był z aktorką Hanną Zembrzuską (87 l.), z którą miał córkę Marynę. W 2016 roku żona aktora ciężko zachorowała na nerki, musiała być dializowana. Stan zdrowia był na tyle zły, że nie mogła sama wstać z łóżka. - Moja żona jest obecnie w domu. Wymaga stałej opieki. Ja też się nią zajmuję, robię, co tylko mogę – mówił wówczas nam pan Jan, który przed laty wygrał walkę z rakiem jelita grubego. Niestety z uwagi na niską emeryturę, 1200 złotych, Kobuszewskiego nie było stać na zatrudnienie opiekuna. - Nie dostałem ekstraemerytury artystycznej od ministra, nie chcę sięgać po coś, co nie jest moje. Mam tyle, ile wypracowałem, tyle mi się należy i jest dobrze - wyjawił bez żalu. Pieniądze na leczenie pani Hanny zaczęła zbierać Fundacja Świętego Mikołaja. Małżonkowie nie zgodzili się, by umieścić ich w Domu Aktora Weterana w Skolimowie. Niestety niedługo przed śmiercią, choroba nowotworowa wróciła i Kobuszewski nie miał już wystarczają dużo siły by ją ponownie pokonać. Zmarł w swoim mieszkaniu w otoczeniu najbliższych.
Jan Kobuszewski został pochowany w grobie rodzinnym swoich dziadków od strony matki na Starych Powązkach w Warszawie. Spoczął vis-à-vis przedwojennej gwiazdy polskiego kina Barbary Orwid (+88 l.), na odległej części cmentarza. Rodzina poprosiła by zamiast kwiatów, żałobnicy wsparli Warszawskie Hospicjum Społeczne. W ostatniej drodze aktorowi towarzyszyli m.in. koledzy z kabaretu: Grzegorz Wons, Olga Lipińska, Marek Siudym, Hanna Śleszyńska i Paweł Wawrzecki oraz Wiktor Zborowski z żoną Marią Winiarską i córką Zofią, Wiesław Gołas z żoną Marią, Paweł Małaszyński, Andrzej Seweryn, Anna Seniuk, Marta Żmuda-Trzebiatowska, Andrzej Rosiewicz i Maja Komorowska.
Za tydzień Andrzej Kurek (+42 l.) i Zdzisław Kamiński (+42 l.)