Do dziś Jan Monczka potrafi jednym spojrzeniem uwieść niemal każdą kobietę. - Co tu dużo mówić, takie zainteresowanie pań jest miłe dla każdego mężczyzny - wyznaje aktor. Prywatnie artysta różni się jednak od podrywacza z popularnego serialu. - Od wielu lat wciąż mam tę samą żonę i dwie cudowne córki. Zdecydowanie nie jestem typem skandalisty - przekonuje aktor, który naszym Czytelnikom zdradza nie tylko kulisy swojej sławy, ale opowiada też o tym, jak spędzi święta.
- No tak, za mną też szalały (śmiech). Gdy tylko się gdzieś pojawiałem, rozlegały się podniecone komentarze, czułem na sobie palące spojrzenia. Często jeździłem na bardzo popularne w tamtych latach spotkania z aktorami i zawsze były na nich tłumy. Głównie kobiet. Były wśród nich i takie, którym się wydawało, że w życiu prywatnym też jestem taki jak "Tulipan". Niektóre zwierzały mi się, szukały dobrego słowa, rady.
- Czy ta rola sprawiła, że poczuł się pan amantem nie tylko na ekranie, ale też w życiu prywatnym?
- Nie, nie miałem takiego poczucia. Owszem, widziałem, że budzę zainteresowanie nie tylko jako aktor, ale też jako mężczyzna i sprawiało mi to ogromną przyjemność, ale jednocześnie zdawałem sobie sprawę z tego, że to tylko rola. Z amantem kojarzyłem się także reżyserom, bo potem obsadzali mnie chętnie w rolach związanych z miłością.
- Prawdziwy "Tulipan", czyli Jerzy Kalibabka, podobno miał 30 dzieci...
- I tu też się zdecydowanie rozminęliśmy. Ja mam wciąż tę samą żonę, dwie cudowne córki. Zdecydowanie nie jestem typem skandalisty.
- Ale podrywać zaczął pan wcześnie, podobno już w wieku 7 lat flirtował pan z koleżanką w szkole?
- Tak, to była moja pierwsza miłość. Takie tam pocałunki pod płaszczami w szatni, całkiem niewinne, ale to było urocze.
- Wiele kobiet wciąż pana pamięta i marzy o spotkaniu. Czy sądzi pan, że to z powodu roli, czy może widzą w panu mężczyznę, z którym warto zgrzeszyć?
- Wolałbym myśleć, że tak się dzieje nie tylko z powodu filmu. Co tu dużo mówić, takie zainteresowanie jest miłe dla każ-dego mężczyzny.
- Ma pan w sobie dużo wrażliwości, o czym świadczy zainteresowanie... kwiatami. Pański ukwiecony taras jest podobno przedmiotem zawiści nie tylko sąsiadów...
- Jeśli miłość do kwiatów świadczy o wrażliwości, to tak, jestem wrażliwy. Lubię otaczać się pięknymi kolorami, zapachami, sadzić, podlewać. Moje pelargonie i geranium mogą budzić podziw.
- Jak pan spędzi święta?
- Rodzinnie, w moim Krakowie. Przyjedzie córka, która mieszka za granicą, przyjdzie teściowa, z którą doskonale się rozumiemy. Trącimy się jajeczkiem, zjemy pyszny sernik mojej żony i pójdziemy na spacer.
- Bierze pan udział w świątecznych przygotowaniach?
- Nie jestem w tym dobry, ja staram się po prostu nie przeszkadzać i pilnować porządku.
- Dziękuję za rozmowę i życzę ciepłych, pachnących, spokojnych świąt.
- Ja też życzę wszystkiego dobrego Czytelnikom "Super Expressu".
Jan Monczka
Popularny aktor telewizyjny, teatralny i filmowy. Krakowską PWST ukończył w 1980 roku. W latach 80. sławę przyniosła mu rola uwodziciela w serialu "Tulipan". Aktor wystąpił również w serialach "Pitbull", "Linia życia", "Pierwsza miłość", "Fala zbrodni" oraz w filmie "Karol. Człowiek, który został papieżem". Przez lata związany był z krakowskimi i warszawskimi teatrami.