- Ocena występu Piotra Wolwowicza nie dotyczyła jego talentu, lecz tekstu. Była to więc czysta ocena cenzorska. Nawet się trochę wzruszyłem, bo przypomniały mi się stare czasy - mówi Jan Pietrzak, który z każdą minutą swojego audiofelietonu rozkręca się coraz bardziej.
- Elżbieta Zapendowska, której nie spodobał się utwór Andrzeja Rosiewicza zachowała się jak cenzorka. Kora dodała za to, że podczas słuchania występu Wolwowicza prawie umarła. I rzeczywiście, przypominała swoją maskę pośmiertną - denerwuje się satyryk.
Przeczytaj koniecznie: Piotr Wolwowicz w Must Be The Music: Widzowie chcą przeprosin od Polsatu
Jan Pietrzak nie oszczędza także męskiej części jury - Adama Sztaby i Wojciecha Łozo Łozowskiego. Twierdzi, że kreują się na młodych, wykształconych z dużego miasta, a w rzeczywistości są niemłodzi, niewykształceni i pochodzą z małych miasteczek.
Pietrzak zaznacza też, że obawia się, iż tak naprawdę ocena występu Piotra Wolwowicza nie jest opinią jurorów, tylko wyrazem poglądów szefów stacji, którzy wypłacili oceniającym stosowne premie za podobające się im werdytkty.