Jan "Ptaszyn" Wróblewski to ikona polskiego jazzu. Jest kompozytorem, aranżerem, dyrygentem i populizatorem tego gatunku w Polsce. Gra na saksofonie tenorowym i barytonowym. Komponował muzykę filmową ("Pan Anatol szuka miliona", "Niech żyje miłość"). Tworzył muzykę dla takich gwiazd estrady jak: Ewa Bem, Łucja Prus, Maryla Rodowicz i Andrzej Zaucha. Jego twórczość była wielokrotnie nagradzana. Nic dziwinego, że fani nazywają go "dobrem narodowym". Po tym, jak okazało się, że artysta został skreślony z listy szczepień, miłośnicy jego muzyki stanęli za nim murem: -Pan moim zdaniem powinien bez kolejki jako dobro narodowe. Rzeczywiście Wróblewski był zaskoczony i oburzony odrzuceniem jego zapisu na szczepienia. Wyraził swój żal na Facebooku: - Cóż, właśnie dowiedziałem się, że zostałem usunięty z listy szczepień. Zarejestrowano mnie i zaproszono mailem na 25 stycznia, ale zlikwidowano nagle adres punktu i powiedziano, żebym sobie poszukał nowego. Termin oczywiście gdzieś poza horyzontem. Gdybym mógł tak płacić podatki - przyjąć termin, a potem sobie go odsunąć na lepsze czasy. Ale rozumiem, że są młodsi, zdrowsi, poza kolejnością, w lepszym fachu, czyli bardziej potrzebujący. Może dożyję, ale zaczynam wątpić. W kolejnym poście opublikowanym przez muzyka pojawiła się szansa na naprawę sytuacji: - A jednak światełko w tunelu jest. Kilkanaście minut po publikacji na fb dostałem telefon, że w innym miejscu, ale w uzgodnionym terminie mnie ponoć przyjmą. Potęga fb zaczyna mnie przerażać, bo na telefon nic nie mogłem załatwić, a jedynie kazano mi się wypchać. Do poniedziałku dociągnę i zobaczę.
ZOBACZ:Gwiazda "Na Wspólnej" w samym ręczniku. Słychać przeraźliwe piski
Wróblewski wciąż aktualizuje swój profil na Facebooku. Pochwalił media za zaangażowanie w nagłośnienie sprawy: - Takich pechowców jak ja, zarejestrowanych i zaproszonych do nieistniejącego punktu było więcej. Jak się dziś dowiedziałem u źródła, czyli w nowej "kłujni", ponoć wszystkich nas przesunięto na nowy adres z zachowaniem wcześniej podanego terminu. Jestem optymistą, bo to w szpitalu, a lekarze z tych instytycji dwukrotnie w ciągu ostatnich 15 miesięcy uratowali mi życie, za co dozgonnie jestem wdzięczny i nie mam żadnych powodów by im nie ufać. A media, jak widać, wtrąciły w to swoje przysłowiowe trzy grosze, które wielu ludziom wyjdą na zdrowie. Ze swej strony dziękuję.