- Już dziesiąty rok żyjesz z przeszczepioną nerką. Dlaczego potrzebowałeś nowego narządu?
- Jeszcze jako dziecko, w 1997 roku po zapaleniu płuc wylądowałem w szpitalu. Wtedy okazało się, że mam kiepskie wyniki moczu. Miałem chore nerki.
- Kiedy zadzwonił telefon z informacją, że jest dla ciebie nerka?
- To było 11 kwietnia 2007 roku. Dawczynią nerki dla mnie była znacznie ode mnie starsza, bo 51-letnia kobieta.
- Myślisz czasem o osobie, dzięki której żyjesz?
- Myślę, nie tylko o niej, ale także o jej bliskich. To heroiczny, wielki gest zgodzić się w obliczu tragedii na to, by spróbować pomóc innej osobie. Ja 11 kwietnia będę obchodził 10. rocznicę drugich urodzin, a rodzina mojej dawczyni będzie zapalać znicze na jej grobie. Nie sposób o tym nie myśleć.