"SE": - Skąd wzięła się pana miłość do malarstwa?
Jan Szul: - Zaczęła się już w czasach studenckich. Mając w kieszeni parę złotych i nie chcąc ich wydać na byle co, kupowałem obrazy. Nie tylko od studentów z ASP, ulicznych artystów, ale przede wszystkim od malarzy zawodowych. W ten sposób zgromadziłem niezłą kolekcję. Przy okazji poznałem wielu artystów. Spotykałem się z nimi prywatnie, chodziłem na wernisaże, jeździłem na plenery.
"SE": - A kiedy pan zaczął malować?
- Pretekstem sięgnięcia po pędzel było na pozór banalne wydarzenie. Wyprawiałem imieniny i urządziłem grilla. Jeden z kolegów zamiast butelki wina kupił mi pędzle, farby i blejtram. Powiedział, że skoro fascynuje mnie malarstwo, to może powinienem sam zacząć coś malować. Zrugałem go, aż mi potem było głupio. Za prezent i zaszczepienie we mnie bakcyla malarskiego podziękowałem mu dopiero w katalogu, który został wydany przy okazji mojej wystawy. Ten prezentowy zestaw postał u mnie w domu przez kilka tygodni. Po tym czasie pomyślałem, że może spróbuję. I tak się zaczęło.
"SE": - Konsultował pan z kimś swoje prace?
- Tak. Poszedłem z tym na warszawską ASP do profesora Mariana Czapli. W zasadzie chciałem, żeby mi powiedział, bym dał sobie z tym spokój, ale on stwierdził, że fajnie mi to wychodzi. Nagle zaczęliśmy się umawiać co miesiąc i on swoim eksperckim okiem przyglądał się moim pracom - robił tak zwaną korektę.
"SE": - Co najchętniej pan maluje?
- Krajobrazy. Mam poczucie, że to siedzi we mnie najgłębiej. Te krajobrazy, które pamiętam z dzieciństwa, były i są dla mnie bardzo mocnym wspomnieniem. Gdy zacząłem malować, postanowiłem, że na moich obrazach będzie pojawiało się to, co jest dla mnie autentyczne. Uwielbiam malować pola, pofałdowane, pagórkowate jak na Podkarpaciu, Kielecczyźnie, Lubelszczyźnie...
"SE": - Zamieni pan dziennikarstwo na malarstwo?
- Jedno jest pasją i drugie jest pasją. Być może kiedyś tak się stanie, że skończę z dziennikarstwem i zajmę się tylko malowaniem, ale na razie obie te dziedziny sprawiają mi przyjemność. Jeden z kolegów wykpił i wyśmiał to, co robię. Nie obraziłem się. Ja maluję dla siebie. Każdy z nas ma jakiś swój wir, tylko musi złapać wiatr w żagle, by się spełniać. Tego wszystkim życzę. Jeśli ktoś ma jakąś pasję, niech się nie wstydzi, tylko idzie za nią i ją rozwija.