Janda ujawnia, na co chorowała Krafftówna. Zmagała się z tym całe życie

2022-01-24 14:21

Barbara Krafftówna, wielka gwiazda polskiej sceny odeszła 24 stycznia 2022 roku w wieku 93 lat. Wspomnienie o koleżance po fachu udostępniła w mediach społecznościowych Krystyna Janda. Aktorka wspomniała również o chorobie, na jaką cierpiała.

Janda ujawnia, na co chorowała Krafftówna

i

Autor: AKPA

W nocy z 22 na 23 stycznia 2022 roku zmarła Barbara Krafftówna (+93 l.), jedna z największych gwiazd polskiego kina. Koleżankę po fachu pożegnała Krystyna Janda (70 l.) na swoim profilu na Facebooku. Wspomniała również, że Krafftówna chorowała na astmę:

“Bardzo chora przez całe życie na astmę, dusząca się papierosami, złym powietrzem, kurzem, dymem i złą atmosferą”.

O chorobie wypowiedziała się również sama gwiazda w wywiadzie dla magazynu “Zwierciadło”:

A astma? Na co dzień używa Pani inhalatora, który nazywa »dymadełkiem«.

Ten wysiłek jest bolesny. Ale koledzy za kulisami dbają, abym miała jak najmniejszy trud fizyczny. Przeprowadzają mnie sprawnie w ciemności. Kiedy zbiegam ze sceny, widzę białe przedramię, ktoś świeci latarką, chwytam się tego przedramienia jak drążka. Kolega mnie przytrzymuje. Ktoś mi podaje wodę. Chwytam łyka przed wejściem do kolejnej sceny. Poprawiam usta, bo mam tak zjedzoną szminkę, jakbym nic nie mówiła, tylko ją jadła. Garderobiane mnie przebierają. Jestem całkowicie zaopiekowana, więc w tym miejscu chciałabym publicznie kolegom podziękować za czułość, za ich pomoc. Koledzy śmieją się ze mnie, że po ukłonach najszybciej zbiegam za kulisy, wyprzedzając innych, mówią, że jestem Emil Zátopek, słynny biegacz. W garderobie bardzo długą chwilę nie mogę nic powiedzieć. Czasami już zaczynam zdzierać z siebie kostium, bo czuję ból w przeponie i jakby mnie żebra rozsadzały. Uspokajam się. Głos wraca. Oj, ciekawe jest to nasze zakulisowego życie jak z »Garderobianego«”.

Anegdotę związaną z chorobą Barbary Krafftówny przytoczy pod postem Krystyny Jandy Remigiusz Grzela, poeta, prozaik i dramaturg:

“Tak, od wczoraj pełen smutek. Z tą astmą i „dymadełkiem” w torebce do inhalacji mieliśmy kiedyś przygody w Inowrocławiu, Basia sadziła dąb w parku, poprosiła prezydenta, by przytrzymał dymadełko, a potem cały wieczór usiłowała wpisać mu dedykacje do książki z podziękowaniem. No właśnie za co, każda jej kolejna propozycja dedykacji wywoływała salwy śmiechu zgromadzonych, wtedy sam widziałem Basię pierwszy raz, jak umiera ze śmiechu, była w tym jak dziecko”.

Relacje znajomych Krafftówny oraz dziennikarzy potwierdzają tylko, że choroba nie przeszkadzała gwieździe czerpać z życia pełnymi garściami. 

Zobacz w naszej galerii, jak wielką aktorkę wspominają sąsiedzi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki