Jarek jest zapatrzony w ukochaną jak w obrazek.
- Beata jest dla mnie kwintesencją piękna, mądrości, kobiecości, dobra. Po raz pierwszy spotkałem kobietę, w której nie zauważyłem żadnych wad - Jarosław rozpływa się w komplementach w wywiadzie dla magazynu "Viva!". I zdaje się, że nie jest to chwilowe zauroczenie. Bo choć Kret ma pięćdziesiątkę na karku, dopiero teraz dojrzał do małżeństwa. Nie wzbrania się od podpisania papierka w USC.
- Jestem zdecydowany spędzić życie z Beatą. I podpiszę z chęcią, nie po to, żeby coś udowadniać i stwarzać pozory bezpieczeństwa, tylko po to, żeby można było usankcjonować nasz związek, bo planujemy, by trwał do końca - zapewnia Jarek. - Dokument będzie potrzebny choćby po to, żeby mogła wejść bez problemów do szpitala, jak mnie szlag trafi - dodaje.
O powadze tego związku świadczy nawet to, że pogodynek zabrał Tadlę na grób ojca.
- Mój ojciec jest pierwszą osobą z mojej rodziny, której przedstawiłem Beatę - pewnej zimowej niedzieli odwiedziliśmy jego grób - wyznaje Kret.
Beata i Jarek poznali się w listopadzie ub.r., gdy dziennikarka rozpoczęła pracę w TVP 1. Zakochali się. Po raz pierwszy publicznie pokazali się w lutym. Od tego czasu już nie ukrywają swojej miłości.