Były piłkarz opowiedział o pierwszych miesiącach po śmierci Ani Przybylskiej. Jarosław Bieniuk nie potrafił pogodzić się ze stratą miłości jego życia. Z czasem zrozumiał jednak, że musi być silny dla swoich dzieci. - Wściekły byłem na świat, jest to takie obrażenie na los, na życie, poczucie bezsensu. Rodzina, dzieciaki szybko przywróciły mnie do pionu, musiałem się pozbierać, dlatego że mam dla kogo żyć. Najgorsze było pierwsze sześć miesięcy, ale po półtorej miesiąca miałem taki moment, gdy usłyszałem przez przypadek jak Oliwia powiedziała, że "najbardziej martwi się o tatę". To mnie otrzeźwiło i powiedziałem sobie, że muszę się wziąć w garść, bo muszę przecież normalnie funkcjonować. Osoba która przeżyła tragedię w swoim życiu ma zaszczepioną w sobie komórkę smutku i takiej nostalgii, żalu, która co jakiś czas się odzywa. Cały czas jeszcze mam marzenia i cały czas się uśmiecham – powiedział Jarosław Bieniuk.
Jarosław Bieniuk w "Uwadze" przyznał, że jest coś czego żałuje i nie chodzi tutaj o brak ślubu z Anią Przybylską (para świadomie zdecydowała się zrezygnować z sakramentu). - Jest coś takiego czego żałuję. To jest rzecz bardzo osobista i na pewno o tym nie powiem - wyznał Bieniuk.
ZOBACZ TAKŻE: Bieniuk przerywa milczenie i wyznaje, że wciąż korzysta z pomocy psychologów