Jarosław Jakimowicz na antenie TVP Info współprowadzi program „W kontrze”. Dziennikarz słynie z kontrowersyjnych poglądów, które generują sporo skandali. Jego profile w mediach społecznościowych wielokrotnie były blokowane z powodu publikowania w nich treści homofonicznych, rasistowskich czy ksenofobicznych. Ostatnio w programie TVP wyraził swoje oburzenie z powodu wywieszonej przy ulicy Belwederskiej biało-czerwonej flagi w asyście tęczowej - stanowiącej symbol LGBT+. Dziennikarz poczuł się urażony zestawieniem tych dwóch symboli jednocześnie w dniu święta narodowego. Wielokrotnie bezskutecznie miał interweniować u służb z prośbą o zdjęcie tęczowej flagi. W przypływie silnych emocji wziął sprawy w swoje ręce.
Jarosław Jakimowicz wpadł w szał w Dniu Flagi
Dziennikarz TVP Info postrzega pracę w mediach jako pewnego rodzaju misję. Jego działania wykraczają poza ramy pracy w Telewizji Publicznej. Jarosław Jakimowicz używa mediów społecznościowych do dzielenia się swoimi kontrowersyjnymi poglądami i działaniami. Ostatnio mocno zirytował się, gdy ujrzał na jednej z warszawskich ulic tęczową flagę wiszącą tuż obok biało-czerwonej. W social mediach narzekał, że nie może wyegzekwować od Straży Miejskiej interwencji w tej sprawie. Wyznał, że czuje się "urażony jako Polak".
„Na Belwederskiej od 2 dni nad flagą Rzeczypospolitej wisi – na jednym drzewcu – większa tęczowa flaga. Dzwoniłem wczoraj do Straży Miejskiej, żeby przy tak wielkim święcie, jak Dzień Flagi, tę tęczową zdjąć. Dziś rano widzę, znów wisi- wstyd?” - napisał Jakimowicz na Twitterze.
Jakimowicz nie dał za wygraną. W dniu 2 maja zwrócił się z bezpośrednią prośbą do policjantów o zdjęcie tęczowej flagi. Wszystko konsekwentnie relacjonował w mediach społecznościowych.
Tam jakaś szmata wisi nad polską biało-czerwoną flagą w Dniu Flagi. Jest pewien rytuał, obowiązek szanowania tej flagi. Dzwoniłem na Staż Miejską i od dwóch dni nie reagują, mówiłem dziś o tym w telewizji, możecie to zdjąć? – powiedział Jakimowicz do policjantów patrolujących przy ul. Belwederskiej w Warszawie.
Gdy jego starania przekonania funkcjonariuszy do spełnienia jego prośby poszły na marne, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Pożyczył on krzesło z jednej z pobliskich restauracji i własnoręcznie zdjął tęczową flagę, po czym wyrzucił ją w krzaki.
Zobacz niżej galerię: Jakimowicz zbroi się na wojnę
Przed chwilą podskakiwałem jak głupi zając do tej flagi. To jest to gó*no, które poleciało tam. Dzwoniłem do dzielnicowej, dzielnicowa ma długi weekend, nie mogłem dodzwonić się na Komendę Regionalną, pewnie jest mało ludzi, bo weekend. Budynek ma jakiegoś zarządcę, jakiegoś dozorcę i wszyscy to mają w czterech literach, ale ja nie mam – grzmiał.