Wojna między Jarosławem a Małgorzatą trwa od kilku miesięcy. Zaczęło się od tego, że Kret zakochał się z wzajemnością w koleżance z pracy Beacie Tadli (38 l.). Bez słowa pożegnania zostawił swoją byłą partnerkę i syna Frania (3 l.). W jednym z wywiadów tłumaczył się, że nigdy jej nie kochał i utrzymywał tę relację tylko ze względu na dziecko. Kosturkiewicz również postanowiła przerwać milczenie. Ujawniła, że Kret zostawił ją tuż przed porodem i wrócił dopiero po dwóch tygodniach. Potem nie przyznał się też do romansu z Tadlą.
>>> Beata Tadla: Rodziny nie było! <<<
Na szczęście emocje powoli stygną. Do końca września Kret i Kosturkiewicz mają czas, by dojść do porozumienia. To właśnie wtedy ma się odbyć rozprawa o ustalenie alimentów dla małego Franka. Na razie w imieniu obydwojga warunki umowy ustalają upoważnieni przez obydwie strony adwokaci.
- Mam nadzieję, że obędzie się bez rozprawy, bardzo zależy mi na ugodzie z ojcem mojego syna - mówi Małgorzata Kosturkiewicz, gdy prosimy ją o komentarz w sprawie.
Co na to Kret?
- W ogóle nie udzielam żadnych wywiadów - powiedział jedynie "Super Expressowi".