Jarosław Kret był jednym z uczestników Międzynarodowego Szczytu Pogodowego (Internationaler Wettergipfel), który odbył się w dniach 9-11 czerwca 2022 roku w Innsbrucku w Austrii. Na wydarzeniu pojawili się prezenterzy pogody z różnych krajów. Jarosław Kret oraz jego koledzy i koleżanki z branży toczyli dyskusję na temat zmian klimatycznych, oraz pogodowych.
Dziwne zachowanie Jarosława Kreta na Międzynarodowym Szczycie Pogodowym
Podczas Międzynarodowego Szczytu Pogodowego w Innsbrucku nagrywano także materiały dla widzów. Jeden z nich emitowano na żywo w "Good Morning Britain". Zachowanie polskiego prezentera pogody przykuło uwagę widzów z całego świata, a o sytuacji napisał m.in. "The Mirror", określając Kreta "nieznośnym pogodynkiem".
Jarosław Kret przerwał nagranie na żywo. Widzowie "Good Morning Britain", którzy słuchali wypowiedzi dziennikarki Laury Tobin, mogli zobaczyć polskiego pogodynka "w akcji". Najpierw Kret pojawił się przed kamerą z kawałkiem tradycyjnego austriackiego ciasta, a następnie... zaczął śpiewać. Wtedy prezenterka pogody "pozbyła się" kolegi po fachu sprzed kamery.
Zobacz także: Joanna Opozda potrzebuje pomocy. Po rozstaniu z Królikowskim wybrała się do specjalisty
Tuż po wybryku Jarosława Kreta w mediach (m.in. "The Mirror") oraz komentarzach internautów pojawiły się sugestie, że pogodynek mógł być pod wpływem alkoholu. Mężczyzna postanowił odnieść się do sprawy i zamieścił na swoim instagramowym profilu sprostowanie w formie wideo. O sytuację, która sprawiła, że Jarosław Kret stał się gwiazdą brytyjskich mediów, zapytała go także reporterka Jastrząb Post.
- Byłem z grupą prezenterów pogody w Europie w Innsbrucku na takim corocznym szczycie pogodowym. My robimy tam różne relacje z tego szczytu. Była nienajlepsza pogoda i moja bardzo droga i miła koleżanka w Wielkiej Brytanii, prezentująca pogodę w Good Morning Britain w telewizji ITV, poprosiła nas wszystkich, żebyśmy my wystąpili w tym programie. Po kolei występowaliśmy i siebie prezentowaliśmy. Ja tam zaśpiewałem. W pierwszym wejściu po godzinie ósmej zaśpiewałem "Here Comes the Sun" no i się zaczęło - tłumaczył w rozmowie z Jastrząb Post.
Jak ujawnił Jarosław Kret, zdaniem producentów "Good Morning Britain", było to dobre zagranie, które rozluźniło atmosferę.
- Była zła pogoda, dlatego musieliśmy zrobić jakąś aktywność. Poprosili, żebyśmy zrobili coś jeszcze, jakieś kolejne wejście. Laura wymyśliła, że ma ciastko austriackie i że mam dać to ciastko, przyjść i zaśpiewać drugą zwrotkę tej piosenki. Tam wszystko było wyreżyserowane. Tam nie było przypadku. Nie było żadnego wtargnięcia. Umówmy się - to jest profesjonalna telewizja. To jest wielka, potężna brytyjska telewizja i tam wszystko jest wyreżyserowane. Było tak wyreżyserowane, że ja wziąłem mikrofon do ręki z jednej strony, z drugiej strony ciasto, machnęli mi i wchodzę. No to wszedłem, powiedziałem, że to tort dla Laury, i zacząłem śpiewać drugą zwrotkę tego "Here Comes the Sun". I tylko tyle. Tam były jeszcze inne dowcipne rzeczy, dowcipkował kolega z Irlandii itd. Ale ktoś na Twitterze napisał, że zebrali się prezenterzy pogody i przeszkadzali Laurze. Czegoś takiego nie było. To było wszystko wyreżyserowane, ukartowane, więc nie było żadnych wpadek - wyjaśniał zainteresowanym pogodynek.
Jarosław Kret przypomniał także, że - tak jak wyznał niegdyś u Kuby Wojewódzkiego - nigdy nie pił alkoholu, nie był więc pod jego wpływem.
- Ja nigdy w życiu nie piłem alkoholu. Jestem urodzonym abstynentem, wręcz walczę z alkoholem. Uważam, że alkohol jest świństwem. Więc posądzić mnie o to, że mógłbym być pod wpływem alkoholu, to trzeba być naprawdę pijanym. Ja nigdy nie piłem alkoholu. Jestem od początku życia trzeźwy. Nigdy nie zacząłem. Ja nie piję, nawet piwa. Nigdy w życiu nie miałem w ustach alkoholu - mówił.