Zanim został prowadzącym "X Factor", Jarosław Kuźniar był jednym z gospodarzy porannego pasma w TVN24. Widzowie szybko go polubili za ironiczne komentarze, drobne uszczypliwości i odważne pytania. Gdy pojawiał się w studiu, wiadomo było, że nie będzie nudno.
Nic dziwnego, że szukając odpowiedniej osoby do prowadzenia "X Factor", producenci show zwrócili się właśnie do niego. Kuźniar długo nie zastanawiał się nad ich propozycją.
QUIZ: Jak dobrze znasz mężczyzn, którzy zaśpiewają w finale X Factora?
- Poprosiłem o płyty z oryginałem programu, bo go nie znałem. Trafiłem na wersję brytyjską, którą prowadzi fajny facet. Pomyślałem sobie, że jeżeli mam wykonać jego rolę, to może być ciekawie i że skoro to program, który ogląda najwięcej ludzi na świecie, a ja mam taką szansę w wieku 33 lat, no to wstyd byłoby tego nie przyjąć i nie spróbować. Co złego może spotkać dziennikarza, który wychodzi na scenę i rozmawia z ludźmi? - tłumaczy w rozmowie z "Faktem".
Dziennikarz przyznaje, że to dla niego nowe i trudne wyzwanie, bo nigdy nie pracował na dużej scenie, z publicznością i widzami jednocześnie.
- To piekielnie trudne - mówi w wywiadzie dla "Faktu". - Jeśli się sprawdzę, będzie mi łatwiej pracować w przyszłości. Jeśli nie - będę wiedział, co muszę jeszcze poprawić. Gdybym nie spróbował - żyłbym nadzieją, że potrafię. Tym razem nie miałem wątpliwości, czy brać tę robotę - dodaje.