- Moi najbliżsi, a zwłaszcza małżonka, chcą ze mnie zrobić wysokiego smukłego blondyna - śmieje się Janusz Gajos w rozmowie z "Super Expressem". Aktor nie obraża się za te "komplementy" i dobrze wie, dlaczego jego bliscy tak o nim mówią. - To jest świetna opowieść na użytek tego, żebym nie jadł wszystkiego, na co mam ochotę - opowiada aktor.
I przyznaje się, że nie stroni od jedzenia. - Jestem łakomczuchem. Każdy ma jakieś wady, z którymi stara się walczyć - mówi z pokorą w głosie.
Pan Janusz jak na smukłego blondyna przystało nie jeździ też byle jakim autem. Do Teatru Narodowego, w którym gra, przyjeżdża nowym audi A5 za 200 tysięcy złotych. Tak duże i luksusowe auto z pewnością pozwala wygodnie umościć się takiemu wysokiemu przystojniakowi i z dumą wozić ukochaną żonę, no i śmiać się z jej żartów na swój temat.