Nic dziwnego, że w jej fascynującej biografii młoda reżyserka Karolina Bielawska dostrzegła gotowy scenariusz na kinowy hit. Losy Bronisławy Gospodarek, z domu Cieślak – bo tak gwiazda nazywała się naprawdę – pod wieloma względami przypominają historię Kopciuszka, nie zwieńczonej jednak niestety happy endem.
Stworzona, by śpiewać
Pierwsze lata urodzona w 1938 r. w rodzinie polskich imigrantów mała Czesia spędziła w Belgii. Do Polski przeniosła się wraz z rodzicami dopiero po wojnie. Już wówczas zaczęła przejawiać nieprzeciętne zdolności muzyczne. Dziewczynka, która przejawiała słuch absolutny, szybko zaczęła opanowywać grę na różnych instrumentach, najbardziej zdumiewała niezwykła skala jej głosu, który zagraniczna prasa miała po latach okrzyknąć mianem „głosu ery atomowej”.
To właśnie ten wyjątkowy dar miał jej już wkrótce otworzyć drzwi do wielkiej estradowej kariery. Jej ojciec, który odznaczał się konserwatywnymi poglądami, inaczej jednak widział jej przyszłość. Ostatecznie Czesława, mając zaledwie 17 lat, musiała wyjść za dużo starszego Piotra Gospodarka, a dwa lata później urodziła syna Krzysztofa.
Walka o marzenia
Początkowo młoda żona, dokładała starań, by sprostać roli pani domu, nie potrafiła się w niej jednak odnaleźć. Czesława zdecydowała się w końcu postawić na siebie, uciekając od męża i syna, by kształcić się wokalnie Szczecinie.
Walka o siebie miała swoją cenę – syn, nad którym opiekę powierzyła swoim rodzicom, poznał ją dopiero w wieku 4 lat. Jej kariera zaczęła już jednak wówczas nabierać tempa. Wielu widziało w niej przyszła gwiazdę opery, porównując do samej Marii Callas, ona jednak ostatecznie wybrała estradę. Wiedziała jednak, że talent nie wystarczy, by podbić serca publiczności. Musiała się wyróżnić, postawiła więc na przebojowy pseudonim artystyczny, który podobno doradził jej sam Władysław Szpilman, i odważny, kolorowy wizerunek. Tak narodziła się Violetta Villas.
Na podbój świata
Takie utwory, jak „Dla ciebie, miły”, „Spójrz prosto w oczy”, czy „Dla Ciebie Mamo” uczyniły z niej w latach 60. prawdziwą gwiazdę. Z czasem zaczęła przyciągać także międzynarodową publiczność. Do legendy przeszedł jej występ w paryskiej Olympii, gdzie podobno głosem wprawiła w drżenie kryształowy żyrandol wiszący nad publicznością!
Występowała a Australii, USA, Szwajcarii czy ZSRR. Sukces sceniczny niestety nie przekładał się na szczęście w życiu prywatnym. Po szybko zakończonym małżeństwie z Gospodarkiem Villas próbowała je znaleźć u boku Jerzego Ekierta, który jednak zdecydował się pod jej nieobecność w kraju poślubić inną. Bajkowy ślub z amerykańskim milionerem Tedem Kowalczykiem też nie zagwarantował jej szczęścia – małżeństwo nie przetrwało roku.
Smutny koniec
Czas nie uzdrowił też relacji Villas z synem, z biegiem lat artystka zaczęła więc coraz bardziej przelewać miłość na zwierzęta. Stopniowo popadając w coraz większą ruinę oraz uzależnienie od alkoholu i leków, wszystkie zasoby pod koniec życia wkładają w ratowanie aż kilkuset bezdomnych psów i kotów. Zmarła w biedzie i zapomnieniu 5 grudnia 2011 r., w wieku 73 lat. Jej niezwykłą drogę przypomni jednak już wkrótce film poświęcony życiu artystki – „Violetta i dzięcioł”. W rolę legendarnej piosenkarki wcielić się ma jedna z najbardziej obiecujących aktorek młodego pokolenia – Sandra Drzymalska, nie jest jednak na razie znana data premiery.