Kobiety przyciągał jak magnes, ale z żoną żył na odległość. Małżeństwem byli 43 lata

2025-04-05 5:30

Jerzy Gruza był mężczyzną, który przyciągał uwagę wszędzie, gdzie się pojawiał. Miał w sobie coś, co sprawiało, że kobiety chciały być blisko niego – i zazwyczaj były. Przez lata wokół jego życia uczuciowego narosło wiele legend, bo chociaż reżyser trzykrotnie stawał na ślubnym kobiercu, to właśnie jego pozamałżeńskie znajomości budziły największe zainteresowanie. Uwielbiał towarzystwo kobiet, a one uwielbiały jego. Z żoną wiele lat żył na odległość.

Jerzy Gruza nie tylko cenił kobiece piękno, ale także płeć piękną doskonale rozumiał. Widać to było w jego twórczości – w serialach takich jak „Wojna domowa”, „Czterdziestolatek” czy nawet „Pierścień i róża” kreował wyraziste bohaterki, których losy śledziły miliony Polaków. Kobiety w jego produkcjach nie były tylko ozdobnikami – miały charakter, siłę i charyzmę. Może dlatego prywatnie również otaczał się takimi osobowościami.

Małżeństwa Jerzego Gruzy

O ile pierwsze dwa małżeństwa Gruzy pozostają niemal zupełnie nieznane, to jego trzeci związek z Grażyną Lisiewską był wyjątkowy pod wieloma względami. Nie przypominał klasycznego modelu małżeństwa, raczej układ, który działał na ich własnych zasadach. Przez 43 lata byli razem, a jednak każde żyło w swoim świecie. Mieli jedno dziecko - syna Pawła. Ona mieszkała w Gdańsku, on w Warszawie, i żadne z nich nie miało zamiaru zmieniać miejsca zamieszkania.

Nie rozstaliśmy się, życiowe sprawy nas rozdzieliły. Nie jest to sprawa rozwodowa, tylko sprawa odległościowa. Ona nie chce się przeprowadzić do Warszawy, a ja na Wybrzeże. Ale o rozwodzie nie ma mowy

– zapewniał w rozmowie z „Vivą” reżyser. Ich związek był bardziej partnerstwem niż klasycznym małżeństwem – z dużą dozą swobody, a może po prostu cichym porozumieniem, że miłość nie musi oznaczać rezygnacji z własnych przyzwyczajeń.

Wielka tajemnica serialu "Czterdziestolatek". Historia z Koprem

Gruza nigdy nie ukrywał, że ceni sobie niezależność

Gdy jego żona przebywała nad Bałtykiem, on w Warszawie otaczał się gronem pięknych, utalentowanych kobiet. Jego charyzma, dowcip i pewna nonszalancja sprawiały, że czuł się w ich towarzystwie niezwykle swobodnie.

Kobiety są w moim życiu najważniejsze. Występowały prawie równolegle. Niektórzy biorą mnie za playboya, bo zawsze interesowałem się płcią przeciwną. Owszem, często oglądałem się za kobietami. Zresztą zwykle po moim spojrzeniu, potykały się. Przeżyłem to wielokrotnie, ale nie chcę wyjść na starego samochwałę. Dla równowagi mogę stwierdzić, że z biegiem czasu przestały się potykać

– przyznał z żartem w rozmowie z „Playboyem”. Nie chodziło jednak o tanie podrywy – on po prostu wiedział, jak sprawić, by kobieta przy nim czuła się wyjątkowa.

Super Express Google News

Tatiana Sosna-Sarno – przyjaźń czy coś więcej?

Jedną z najważniejszych kobiet w jego życiu była Tatiana Sosna-Sarno – aktorka i prezenterka, z którą łączyła go niezwykle bliska relacja.

Nie było między nami jakiejś namiętności, tylko taka dojrzała przyjaźń. Chodziliśmy razem do teatru, wyjeżdżaliśmy na wakacje w Polsce i za granicą. Właściwie staliśmy się nierozłączni. Umiał dowartościować mnie jako kobietę, ale i jako człowieka

– wspominała aktorka w rozmowie z „Vivą”. Spekulacje były nieuniknione – ludzie szeptali, że to coś więcej niż przyjaźń, ale żadne z nich nigdy tego nie potwierdziło.

Gruza uwielbiał ludzi, którzy mieli coś do powiedzenia, a jednocześnie wiedzieli, jak cieszyć się życiem. Miał w sobie magnetyzujący urok. Jak wspominał Andrzej Korzyński w rozmowie z „Panią”, Gruza:

Miał zdolność nawiązywania intensywnych relacji z kobietami. Działał na nie jak magnes. Musiała się z tym pogodzić jego żona, a potem kolejne partnerki.

Życie jak film?

Czy można powiedzieć, że Gruza prowadził podwójne życie? Być może. Trwał w małżeństwie z Grażyną Lisiewską, ale jednocześnie nie odmawiał sobie przyjemności bycia w towarzystwie innych kobiet.

Miał niewątpliwy talent do podrywania kobiet, fantastyczną umiejętność zwracania na siebie ich uwagi. Co potem z tym wyprawiał, to już tajemnice alkowy. Ale potrafił co wieczór pokazywać się z inną dziewczyną

– opowiadał Korzyński. Gruza był mistrzem lekkiej rozrywki – nie tylko na ekranie. Kobiety dodawały kolorów jego życiu. Bo choć miał w sobie coś z dżentelmena starej daty, był też niepoprawnym uwodzicielem – takim, któremu trudno było się oprzeć.

Zobacz też: Reżyser "Czterdziestolatka" miał skromny grób. Teraz zamiast kopczyka telewizor i trudne do rozszyfrowania daty

Super Express Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki