- Ja miałem taką scenę, że byłem z pewną panią, w warszawskim mieszkaniu, blokowym, a tu pukanie do drzwi. Ona mówi, że to jej mąż! Mam nie otwierać, bo może z milicjantem... Byliśmy obydwoje w strachu. W każdym razie podchodzę do drzwi, patrzę przez wizjer, tam stoi pan, otwieram, a on pyta, czy mamy suchy chleb, bo on zbiera dla konia... Daliśmy mu coś, zaniósł tam do swojej zagrody - mówił w rozmowie z Nowa TV. Teraz Gruza chciałby otworzyć restaurację pod nazwą "Suchy chleb dla konia i kawa".
Zobacz: Możesz zwiększyć rabat w Rossmannie do 55 procent. Zobacz jak