Zanim został gwiazdą, musiał się trochę natrudzić. - Przyjechałem do Warszawy jako technik budowlany. Wszyscy chcieli być architektami, bo trzeba było odbudować stolicę. Najpierw wybierano tych po znajomości, a później naprawdę dobrych. Myślę, że byłem niezły, ale nie zmieściłem się w tym limicie. Takie były moje początki. W Radomiu śpiewałem na akademiach, więc spróbowałem swoich sił i zdałem do szkoły teatralnej. Pewnie ich nie zachwyciłem, ale nie mieli kim się zachwycać, więc mnie przyjęli - wspomina pan Jerzy.
- Wyszedłem na swoje i dobrze mi się to ułożyło w tej Warszawie. Nie narzekam, może dlatego, że jestem wierzący. Cały czas byłem, bez względu na rzeczywistość. I zawsze poważnie traktowałem swój zawód, bo ludzi nie da się oszukać. Nie można sprzedawać tandety. Trzeba uczciwie wykonywać swoje obowiązki. Nie podobałem się? Trudno, ale wiem, że dawałem z siebie wszystko. Ludzie mówili: "Ma perukę na głowie - co to jest za artysta?", a ja musiałem się trochę ratować. Bez peruki nie wychodziło mi jako amantowi, a głos miałem właśnie jak amant. Nie robiło mi to żadnej różnicy, nie robiłem z tego sprawy, nigdy w sumie o tym nie mówiłem, teraz robię to po raz pierwszy - wyznaje w rozmowie z "Super Expressem".
Powodzenie u kobiet nie przełożyło się jednak na żaden poważny związek. Artysta nigdy nie związał się z kobietą, nie założył rodziny. Jak mówi - był to jego świadomy wybór. - Jestem samotny żaglowiec, jak żagiel na wzburzonym morzu. Bardzo mi to odpowiada, daje mi swobodę. Ominęły mnie wichury namiętności i nieważne, co ludzie sobie myślą, o co mnie podejrzewają. Ja mam inną prawdę, ale w ogóle mnie to nie interesuje, co sobie kto o mnie myśli. To moje prywatne sprawy. Nie jestem zachwycony kolegami, którzy sprzedają swoją prywatność, ale też ich usprawiedliwiam: chcą się pochwalić piękną żoną, dziećmi. Przy tym trzeba mieć jednak pokrycie w talencie - mówi nam.
Zaraz dodaje: - Ja przystojny? Może początek moich bólów to była ta peruka nieszczęsna? Nie byłem człowiekiem pewnym siebie, ale ludzie przyzwyczajają się do wszystkiego. Nie bolały mnie uwagi na ten temat. Czemu nie mam żony? No, nie trafiło się. A może przeżyłem jakiś wielki zawód? Różne rzeczy zdarzają się w życiu. Może jest mi dobrze tak, jak teraz jest? Bo jest to pełnia niezależności. Związek to uzależnienie, trzeba wszystko dzielić na pół. Może ja jestem niepołowiczny? Może to jest przyczyną. Jestem pozbawiony nerwowych stanów, może dlatego tak dobrze wyglądam. Żyję bez stresu, dlatego że nie jestem związany z kobietą - kończy.