Jerzy Połomski nie miał żony ani dzieci. Od wielu lat mieszkał sam w swoim mieszkaniu na warszawskim Mokotowie. Zawsze miał dobry humor i chętnie dyskutował ze swoimi sąsiadami, z którymi nawiązywał przyjaźnie. Był również w świetnej kondycji fizycznej. – Mieszkał na ostatnim piętrze bez windy. Jeszcze nie tak dawno wskakiwał po schodach z dużą energią – opowiadają nam sąsiedzi gwiazdora. Jedyne, co mu doskwierało, to problemy ze słuchem, które zaczęły się nasilać trzy lata temu. Wtedy też zawiesił swoją karierę muzyczną. Jak dowiedział się „Super Express”, chwilę później Połomski zaczął mieć inne, poważniejsze dolegliwości. – Pan Jerzy od kilku lat ma problemy z pamięcią. W ostatnim czasie jego stan zdrowia zaczął się pogarszać. Były dni, kiedy nie był w stanie przypomnieć sobie, co robił dwie godziny wcześniej – mówi jedna z sąsiadek.
Zwykłe zakupy zaczęły stanowić problem. – W ostatnich miesiącach potrafił trzy razy w ciągu dnia iść do sklepu i kupić to samo, co miał zapisane na liście – dodaje nasza rozmówczyni.
Zamieszkał w domu opieki
Mieszkanie samemu stawało się uciążliwe i niebezpieczne. Artysta potrzebował natychmiastowej opieki, ponieważ sąsiedzi, którzy się o niego troszczyli, nie zawsze mogli być przy nim. Teraz w Skolimowie Połomski ma znakomite warunki i całodobową opiekę.