Jerzy Połomski przez wiele lat był podziwiany przez miliony Polaków, którzy tłumnie przychodzili na jego koncerty. I choć nie miał rodziny, nigdy nie był samotny. Artysta wolny czas spędzał z przyjaciółmi ze świata sztuki, kultury i muzyki. Niestety, cztery lata temu piosenkarz nagle zawiesił swoją karierę muzyczną. Niedługo później z powodów zdrowotnych zamieszkał w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. I nagle przestał odbierać telefon.
– Przez ostatnie dwa lata nie miałam z nim kontaktu. Zastanawiałam się, co się z nim dzieje, dzwoniłam do niego, ale się nie dodzwaniałam. Nie odbierał. Był uroczy, pełen wdzięku i nie musiał się niczym krępować. Myślę, że to był czas, kiedy stronił od ludzi. Trochę wcześniej, zanim zamieszkał w Skolimowie, widziałam się z nim na koncercie – mówi nam Halina Frąckowiak.
Piosenkarka zamierza towarzyszyć przyjacielowi w jego ostatniej drodze.
– Jerzy był cudownym człowiekiem. Trzeba mu składać hołdy za jego osobowość, kulturę, za to, jakim był człowiekiem. Na pewno przyjdę na mszę, a jeśli się uda, będę również na pogrzebie – dodaje.
Msza żałobna rozpocznie się o godz. 11.30, w kościele św. Krzyża (Krakowskie Przedmieście 3, Warszawa). Wyprowadzenie do grobu nastąpi o godz. 13.30.