Jerzy Stuhr przed dwoma laty walczył z groźną chorobą. Aktor miał nowotwór przełyku. Starał się bagatelizować sprawę i uspokajać fanów, że nie jest z nim aż tak źle. Nikt jednak nie wie, w jak bardzo ciężkim stanie był wtedy ulubieniec milionów Polaków.
Tylko jego rodzina wiedziała, że musi być przygotowana nawet na jego odejście. Teraz, gdy po chorobie nie ma już śladu, a aktor wrócił do pracy, jego córka Marianna zgodziła się wyjawić rodzinny sekret. Wtedy spodziewała się swojego pierwszego dziecka, a jej ojciec walczył o życie... - Czułam się zagubiona. Z jednej strony zaczynałam życiową podróż jako przyszła mama, z drugiej sama byłam córką, która w każdej chwili może stracić jednego z rodziców - wyznaje w wywiadzie dla "Pani" i dodaje: - Bardzo chciał dożyć narodzin Helenki, zobaczyć ją, przytulić. Doczekał przyjścia wnuczki na świat i uwierzył w cud!
>>> Maciej Stuhr – ojciec niemal idealny
Na szczęście pan Jerzy podczas walki z chorobą mógł liczyć na wsparcie swojej córki, która wcześniej, tak jak on wygrała walkę z nowotworem. Ale córka mistrza uważa, że cała zasługa należy się jej mamie Barbarze, która jest joginką i propagatorką zdrowego stylu życia.
- Kiedy zagrożenie życia u taty minęło, to mama zaczęła mieć problemy ze zdrowiem. Chyba pora się nią zająć - mówi Marianna.
Teraz cała rodzina cieszy się rodzinnym szczęściem. Na świat przyszła Helenka (1,5 r.), a dziadek może cieszyć się swoją wnuczką. - Jestem szczęśliwa, gdy widzę, jak świetny kontakt łapie z wnuczką. Są do siebie podobni, mają niewyczerpaną energię i ten sam błysk w oku - cieszy się córka aktora.