Jerzy Stuhr był wyjątkowo religijny. Ale w niedziele nie chodził do kościoła. Dlaczego?

2024-07-18 12:18

Jerzy Stuhr zmarł 9 lipca, a osiem dni później odbył się jego pogrzeb, na który ściągnęły tłumy. Najpierw aktora pożegnano w kościele, później urnę z prochami złożono w ziemi. Mszę odprawiało aż sześciu duchownych. Okazuje się bowiem, że Stuhr był bardzo wierzący, choć do Kościoła nie przywiązywał aż tak wielkiej wagi.

Jerzy Stuhr - doskonały aktor, ale także wykładowca akademicki - został pożegnany z należytymi honorami. Na jego pogrzeb przybyły tłumy ludzi, były przemowy, wspominki, łzy, ale i brawa. Najbliższym Stuhra nie było dane pochować go w rodzinnym gronie i spokojnej atmosferze, ale to świadczy tylko o tym, jak wielką karierę udało się zrobić 77-latkowi.

Stuhra pożegnano w kościele św. Piotra i Pawła w Krakowie. Mszę odprawiało aż sześciu duchownych pod przewodnictwem kardynała Grzegorza Rysia, co oznacza, że pogrzeb miał charakter głęboko religijny. Taki był też aktor, choć nie wszyscy o tym wiedzieli.

Jerzy Stuhr był bardzo wierzący. Ale w niedzielę do kościoła nie chciał chodzić

Stuhr był religijny i nie krył się z tym. Od ósmego roku życia był ministrantem. W wywiadach wspominał o swoim podejściu do Boga, mówił o wierze i księżach. Nic więc dziwnego, że kilka dni po śmierci jego warszawscy przyjaciele mogli pożegnać go w stolicy podczas specjalnej mszy. Kilka dni później odbył się uroczysty pochówek aktora i tam kapłanów odprawiających modły było aż sześciu. Jednym z nich był znany kardynał Ryś.

Zobacz także: Pogrzeb Jerzego Stuhra. Wstęga z napisem mówi wszystko

Choć Stuhr był wierzący, nie stosował się do wszystkich zasad Kościoła - np. nie bywał na niedzielnych mszach. - Byle nie w niedzielę. Wolę chodzić w tygodniu, bo wtedy kościół jest pusty. W takim najlepiej potrafię się skupić. A po drugie, jak jestem w pełnym kościele, to wszyscy się na mnie gapią. I komentują, a szczególnie jak jestem na wsi: nie poszedł do spowiedzi, do komunii, pewnie dużo grzechów, wiadomo, artyści. Nie lubię być pod pręgierzem spojrzeń akurat w tym miejscu - zdradził w rozmowie z "Wprost".

Dodał, że gdy jest w pustym kościele, czuje prawdziwą więź z Bogiem. W budynku aktor przesiadywał i myślał o dzieciach, rodzinie. To był jego rodzaj modlitwy.

Jerzy Stuhr przyjaźnił się i współpracował z księdzem, ale nie był fanem Kościoła

Aktor razem z Andrzejem Lutrem napisał książkę "Myśmy się uodpornili. Rozmowy o dojrzałości". Przyjaźnili się i współpracowali. Jednak oddzielał sprawy boskie od kościelnych.

 - Nie mam wobec Kościoła oczekiwań. Czasem zapamiętam głos jakiegoś hierarchy, który mi nie odpowiada, ale nie przejmuje mnie to. Wszystko już było - mówił we "Wprost". - (...) precyzyjnie oddzielam teatr w kościele od wiary i nie mieszam tych dwóch kwestii. W kościele zazwyczaj robi się spektakl. Wiara jest gdzie indziej - tłumaczył.

Stuhr poznał księdza Kaczkowskiego

Aktor ciężko chorował, kiedy spotkał księdza Jana Kaczkowskiego. - (...) poznałem księdza Kaczkowskiego na miesiąc przed jego śmiercią. I poznałem go w strasznych dla mnie okolicznościach, bo w tym dniu miałem zawał serca. I go przeżyłem. Dziś wierzę, że to dzięki księdzu Janowi - zdradził w "Dzień dobry TVN".

Zobacz także: Figura na pogrzebie Stuhra nie hamowała emocji. Zalała się łzami

Aktor wierzył też, że dzięki modlitwie pomógł swojemu dziecku. - Chodziłem z córką po korytarzach onkologii w Gliwicach i modliłem się: Panie Boże daj, żeby to przeszło na mnie, ażeby z niej zeszło. Tylko tyle, taka była prośba. I sprawdziło się. Modlitwa się sprawdziła. Ona zdrowa urodziła dziecko, a ja chodziłem po tych samych korytarzach w tej samej klinice - opowiadał pięć lat temu w rozmowie z serwisem Deon.

Zobacz więcej zdjęć. Na pogrzebie Stuhra pojawiły się tłumy. A wśród nich wiele znanych twarzy

Mocne słowa Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na pogrzebie Jerzego Stuhra w Krakowie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki