Po wygranej walce z rakiem Jerzy Stuhr cieszy się życiem. Powrócił do zawodu i spełnia się jako aktor. W najbliższym czasie zagra w dużym, dwuczęściowym filmie realizowanym przez włoską telewizję RAI z okazji 150. rocznicy powstania państwa włoskiego. O tym, co u niego słychać po zwycięstwie z chorobą opowiedział Marcinowi Sawickiemu w weekendowym programie DZIEŃ DOBRY TVN.
- Znowu cieszy granie. To nieważne, w jakim języku, co, jak, gdzie. Ale mnie cieszy granie. A już miałem tak dość! - zaśmiał się. - To jest duża produkcja, dwuczęściowy film. Mnie tam przypadła jedna z głównych ról. Włosi się zgłosili, w momencie u mnie najczarniejszym. Oni nic nie wiedzieli, że ja jestem chory. Do dzisiaj nie wiedzą. Taka duża propozycja musi zawsze przyjść parę miesięcy wcześniej, to tylko w Polsce tak jest: "Proszę Pana mamy taką propozycję, jutro zaczynamy zdjęcia do bardzo ważnego filmu"... - dodał.
Za książkę Stuhra TAK SOBIE MYŚLĘ, która jest zbiorem notatek zapisanych w dzienniku, nikt się nie obraził. Aktor spotkał się do tej pory z samymi pozytywnymi recenzjami.
- To już wczoraj było w księgarniach, bo już dostawałem sms-y. Żaden nie był od obrażonych. Czekamy, spokojnie, to się dopiero pojawią, powolutku. Jeszcze będą czekać chwilę, "niech wyzdrowieje, bo jeszcze umrze, jak mu odpalimy". Jeszcze pewnie poczekają, a potem leciutko Polska wróci. Trudno, tak już jest - stwierdził.
Jerzy Stuhr CZEKA na atak obrażonych za KSIĄŻKĘ: Niech wyzdrowieje, bo jeszcze UMRZE, jak mu odpalimy
2012-06-18
14:02
Jerzy Stuhr chętnie opowiada o wygranej walce z nowotworem krtani. W weekendowym programie DZIEŃ DOBRY TVN wyznał, jak wygląda jego życie po chorobie. Myśl, że żegna się ze wszystkimi stała się jego inspiracją do napisania książki. Za opublikowany dziennik TAK SOBIE MYŚLĘ jeszcze nikt się nie obraził, ale aktor jest świadomy, że takie osoby też mogą się trafić i cierpliwie czeka na atak.