- To już 39 lat? Czy taką rocznicę się obchodzi? - chwilę zastanawia się pan Jerzy w rozmowie z "Super Expressem". Ale na samo wspomnienie ceremonii uśmiecha się. I nie może nadziwić się, że 39 lat minęło jak jeden dzień.
Jaki jest przepis uwielbianego aktora na szczęśliwe małżeństwo?
- Nie mam takiego przepisu, ale moim zdaniem... trzeba kochać, być lojalnym, pozostawić drugiemu człowiekowi sferę wolności... - opowiada pan Jerzy.
Patrz też: Ale wpadka! Pomylili nazwisko Macieja Stuhra!
Państwo Stuhrowie znają się od dziecka. - Wychowywaliśmy się w jednym mieście, w Bielsku-Białej - mówi aktor.
Z Basią Kóską chodzili do tego samego przedszkola, potem, gdy byli starsi, gdy byli uczniami, uczęszczali na religię do tej samej salki katechetycznej. I nawet Kraków i życie studenckie nie było w stanie ich rozdzielić. Choć wybrali różne uczelnie, to... wciąż się spotykali. Bo szkoła teatralna i muzyczna, którą wybrała Barbara, skrzypaczka, mieściły się w tym samym budynku. Przeznaczenie? Któż to wie?
Jedno jest pewne, gdy Stuhr zobaczył, że Basia nie jest już tą wstydliwą nastolatką, ale piękną dorosłą kobietą, zakochał się bez pamięci. Nie czekał długo z decyzją o ożenku i szybko poprosił Barbarę o rękę.
- Miała niespełna dwadzieścia lat, gdy oświadczyłem się jej w klubie studenckim Żaczek. To jest wspomnienie, które wzrusza mnie do dziś. Powiedziałem to tak jakoś niezgrabnie, bo akurat w oświadczaniu się nie miałem wprawy, że Basia rozpłakała się - Stuhr wspomina zrękowiny w swojej biografii "Stuhrowie. Historie rodzinne". Ślub cywilny odbył się jesienią 1971 roku w Krakowie, kościelny w Boże Narodzenie w Bielsku-Białej. Cztery lata później Barbarze i Jerzemu urodził się syn Maciek (35 l.), potem na świat przyszła córka Marianna (28 l.).