Po kilku dniach Jerzy Stuhr wreszcie zdobył się na wyjście z domu. Pojechał z żoną Barbarą na zakupy do pobliskiego sklepu. Jednak do środka wolał nie wchodzić. Wyglądał na zafrasowanego, często zawieszał wzrok na chodniku. W weekend odwiedził również budynek, w którym mieści się gabinet kardiologa. Nie jest przecież tajemnicą, że legendarny aktor w ostatnich latach ma spore problemy zdrowotne. Walczył z rakiem krtani, w 2016 r. przeszedł drugi zawał, a latem 2020 r. udar mózgu. Od tamtej pory jest pod stałą opieką lekarzy. Ostatnie wydarzenia z pewnością nie sprzyjają jego zdrowiu.
Teraz, po alkoholowym rajdzie, Stuhr czeka na zarzuty i dalsze czynności śledcze. Skruszony wyznał, że będzie współpracował z organami ścigania.
Szanowni Państwo!Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji.Z poważaniem, Jerzy Stuhr - napisał na profilu swojego syna Macieja Stuhra