Przed krakowskim Sądem Rejonowym rozpoczął się w środę proces w sprawie kolizji z 17 października 2022 r. Wyrok w tej sprawie zapadł w marcu, sąd uznał Jerzego Stuhra za winnego spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu lądowym i ukarał go grzywną 3 tys. zł. Sprzeciw wniosła prokuratura, która wyrok uważa za zbyt łagodny. Teraz sprawa ponownie trafiła na wokandę. Biegli muszą zbadać, czy doszło do przestępstwa, czy też do wykroczenia, a to zależy od tego, jak długo u poszkodowanego utrzymywały się obrażenia.
Jerzy Stuhr nie zjawił się w sądzie. "Czuję się niewinny, skończyło się na kolizji. Tak naprawdę nic nie zrobiłem"
Stuhr nie zjawił się w sądzie. Wcześniej udzielił kilku wywiadów, w których opowiadał o zdarzeniu. - Czuję się niewinny, skończyło się na kolizji. Tak naprawdę nic nie zrobiłem. Denerwują mnie pomówienia i stosunek prokuratury do mojej osoby, która proponowała coraz wyższe kary i chciała mnie zjeść - mówił w Plejadzie. - To była jakaś kompletna błahostka - dodał w wywiadzie dla gazeta.pl.
Prawniczka ocenia postawę Jerzego Stuhra
Zdaniem prawniczki Eweliny Taraszkiewicz takie wypowiedzi nie pomagają aktorowi, który oczekuje na wyrok. - Sąd wymierzając oskarżonemu karę rozważa zarazem istnienie okoliczności obciążających, jak i okoliczności łagodzących. Postawa oskarżonego, którą wyraził w udzielonych wywiadach, wskazuje na lekceważący stosunek wobec porządku prawnego i prawomocnych orzeczeń sądowych oraz braku zrozumienia ciężaru popełnionego przestępstwa. Pan Stuhr, jak sam przyznał, uważa, że nic się nie stało. Taka postawa świadczy o lekceważącym stosunku do panujących zasad. Sąd może uznać, że brak jest zatem dostatecznych podstaw do złagodzenia wymiaru orzeczonej wobec oskarżonego kary - mówi nam.