Ponad tydzień temu Jerzy Stuhr prowadził auto pod wpływem alkoholu. Aktor potrącił motocyklistę, ale nie zauważył tego i pojechał dalej. Zatrzymał go poszkodowany mężczyzna. Po przyjeździe policji okazało się, że Stuhr miał 0.7 promila w wydychanym powietrzu. Tym samym od razu stracił prawo jazdy i nie może siadać za kółko. Gwiazdor od dnia wypadku wożony jest przez swoją żonę, która porusza się po Krakowie i okolicach VW Polo. Pani Barbara jednak nie zawsze ma czas, dlatego też jak wyznał aktor w rozmowie z "Faktem", od czasu do czasu będzie podróżował taksówkami, żeby nie obciążać żony.
Polecany artykuł:
W środę, 26 października aktor miał pojawić się na komisariacie policji, gdzie miał tłumaczyć się ze swojego występku. Jednak termin przesłuchania uległ zmianie. Poszkodowanego mają jeszcze raz przesłuchać biegli. – Jeśli stwierdzą, że doznał naruszenia narządu ciała lub rozstroju zdrowia na okres powyżej siedmiu dni, to zdarzenie zostanie uznane za wypadek – informuje Radio Zet. Może za to grozić nawet pięć lat więzienia. Ale za spowodowanie wypadku i nieudzielenie pomocy poszkodowanemu są przewidziane jeszcze surowsze kary.